Strony

piątek, 31 lipca 2015

Podsumowanie NL

Moji drodzy. Dziękuje wam, że razem dotrwaliśmy do końca księgi pierwszej pt. Nauka Latania. Zrobimy małe podsumowanie.
Wejścia - 2711
Komentarze - 89
Posty (łącznie z LBA) - 43
Rozdziały-32
LBA - 5

Dziękuje wam za to kochani.

Dodatek: List Willa

Droga Ever

Nie wiem jak zacząć ten list. Do zobaczenia, to za mało, bo już się nie zobaczymy. Błagam spróbuj mi wybaczyć, to co zrobię. Widziałaś zachowanie Eleny, gdy o mnie mówiłaś? Pewnie tak. Elena wiedziała co planuje i po prostu nie mogła ci powiedzieć, chodzi chciała. Nie zrozum mnie źle Ever. Już od jutra Vivien zajmuje moje stanowisko twojego anioł stróża. Zapomnij o wszystkim co zobaczyłaś, gdy byłem na ziemi. Zapomnij o mnie. Dla ciebie nigdy nie istniałem. Żegnaj moja miła.
Will

Epilog Lśnij blaskiem gwiazd.

Każda decyzja przynosi konsekwencje.

Przynosi zmiany i nową przyszłość.

Twoje odejście, to moja zmiana.

Coś się skończyło i coś zaczęło.

Coś nachodzi, coś odchodzi.

Zło się budzi 

I nie odpuści.

Dopóki nie wygra.


Koniec księgi pierwszej pt. "Nauka Latania".

czwartek, 30 lipca 2015

Rozdział 30 List

Ever

- Ever. Dla mnie, to też trudne, ale chce wrócić.
- Rozumiem. Obiecaj mi, że nie zapomnę tego wieczoru.
- Nie zapomnisz. Na pewno. To jest nasz dzień. Gdy jutro wstaniesz mnie nie będzie. Kocham cię. Pamiętaj o tym.
Podszedł do nas Luck. Luck jest w tej samej klasie co ja. Nauczyciele go nie lubią. Jest on niegrzecznym chłopakiem, ale zdziwiło mnie gdy spytał, czy zatańczymy. Pod koniec szepnął.
- Ev. Uważaj na niego. On odejdzie.
- Wiem.
Nawet nie zauważyłam, gdy zakończył się bal. Przebrałam się i po raz ostatni zasnęłam przy Willu. Wdychałam jego zapach.

Will 

Nastał ranek. Wstałem wziąłem kartkę i napisałem list do Ever.

Ucałowałem ją w głowę, podeszłem do okna, uwolniłem skrzydła i odleciałem do domu. 

Ever

Wstałam  i przeczytałam list od Willa. Miałam w oczach łzy i zaczęłam się łamać.

Robert

Widzisz siostro. Ja zawsze dostaje to czego chce. Do zobaczenia Everly.

środa, 29 lipca 2015

Rozdział 29 Bal


Ever 


Van wyleciała z mojego pokoju jak tylko usłyszała, że przyszedł Will. Spojrzałam jeszcze raz w lustro. Wyglądałam cudownie. Zeszłam po schodach.

Byłam wystraszona, a co jeśli i dziś coś poszłoby nie tak. Jeśli Will zmieni zdanie. Jutro go już nie będzie. Zostanę prawie sama. Na szczęście był jeszcze Rick.
Mój przyjaciel był dla mnie ważny. Will czekał na dole z kwiatami.
- Ever. To ty?
- Tak. A co myślałeś?
- Ja... Eeee... Nic takiego. Lepiej już się zbierajmy.
Kiedy dojechaliśmy pod sale balową nie mogłam się doczekać, aż wejdziemy. Wyszłam z auta, a w tej chwili podbiegł do nas Rick.
- Ever. Możemy pogadać?
- Jasne.
Usiedliśmy na ławce. Mina Ricka nie zdradzała niczego.
- Ever. Dostałem się do mojej wymarzonej szkoły. Tyle, że ona jest w Ameryce.
- To super. Gratuluje.
Wysiliłam się na uśmiech, a jednak będę sama.
- Ever. Jeśli chcesz, żebym został, to mów.
- Nie. Nie trzeba.
- Poradzisz sobie?
- Tak. Kiedy jedziesz?
- Ja... Ever. Przykro mi. Jutro.
Rick jedzie do Ameryki. Wiem, że powinnam się cieszyć jego szczęściem, ale nie potrafiłam. Will podszedł do nas i zaproponował mi rękę. Bez wahania ją przyjęłam i odeszłam od przyjaciela na krok. Po czym powiedziałam.
- Mam nadzieje, że ci się spodoba w szkole. Życzę ci szczęścia. Powodzenia. Żegnaj...
- Chyba chciałaś powiedzieć do zobaczenia.
- Mam nadzieje, że się jeszcze spotkamy.
Poszłam z Willem na sale. Dziewczyny patrzyły na mnie tak jak by chciały powiedzieć, że Will pomylił się wybierając partnerkę. Elena, Vanessa i Vivien stały ze swoimi partnerami. Rozpoznałam Jonathana i Daniela. Chyba nie ma miejsca, gdzie by mnie zostawili samą.
- Czy panna ze mną zatańczy?
- Oczywiście paniczu Williamie.
Will mówił inaczej niż inni i tak też się zachowywał, ale to mi nie przeszkadzało. Zaprowadził mnie na parkiet. Zaczęła grać melodia,a Will okazał się być doskonałym tancerzem.

- To jest nasz dzień, więc pozwól mi pytać cię o wszystko. 
- Pytaj o co chcesz. 
- Chcesz tam wrócić? 

Rozdział 28 Przygotowania

Ever 

Ten dzień miał być wyjątkowy. Perfekcyjny. Jutro Will wraca do nieba. Jest jeszcze dziś. Wstałam dwunastej. Bal miał być o dziewiętnastej. Mimo tego, że miałam dużo czasu, nie wiedziałam w co wsadzić ręce. W końcu wyszło na to, że była siedemnasta, a ja prawie nic nie zrobiłam. 

- Kochana. W takim tempie, to balu nie będzie. 
W drzwiach od mojego pokoju stała Elena, Vivien i Van. 
- Pomożecie? 
- Oczywiście. 
Elena szukała dla mnie dodatków, Van zabrała się za makijaż, a Vivien za fryzurę.
- Van. Jesteś tu.
- Ja też się z tego ciesze Ever. Dodatkowo ubłagałam Elenę i mogę iść na bal, ale one też tam będą. 
Kiedy dziewczyny mnie umalowały spojrzałam na sukienkę. Od dnia kiedy ją kupiłam minęło mało dni, a dla mnie była to wieczność. Van nie wsadziła sukni kupionej w dni wypadku,tylko kremową suknie z ozdobami.
Elena wsadziła miętową sukienkę z ozdobioną górą.
Vivien wsadziła dwukolorową sukienkę, która w odróżnieniu od pozostałych była na jedno ramie. 

Elena i Vivien zniknęły, ale Van chciała ze mną porozmawiać. 
- Jak ci się w niebie podoba? 
- Nie jest źle. We wrześniu idę do akademii aniołów. Will wraca? 
- Tak. On kocha swoją prace. 
- Vivien powiedziała mi, że ich praca jest trudna, bo ludzie nie zawsze chcą ich słuchać. Jednak Will kocha te prace i chce ją wykonywać... 
- A ja nie chce mu w tym stać na drodze. 
Kiedy rozmawiałyśmy o Willu przy Elenie, dziewczyna patrzyła na ściany, albo robiła wymuszony uśmiech. W tedy nie wiedziałam czemu.

wtorek, 28 lipca 2015

Rozdział 27 Pozwól sobie pomóc

Rozdział na dziś. Życzcie mi udanego powrotu do Polski.

Ever

Podbiegłam do półki z książkami. Wyciągnęłam bajkę i zaczęłam szukać. Książę ratuje Królewnę.
Znalazłam . Spróbowałam zawołać Willa. Nic z tego wyszło. Sięgnęłam po nożyczki. Nacięłam sobie rękę. Wrzasnęłam z bólu i zawołałam. 
- Will! Potrzebuję cię. Chłopak pojawił się obok. Złapał mnie od tyłu. 
- Pozwól sobie pomóc. 
- Pozwalam. 
Oślepił mnie blask. Kiedy otwarłam oczy obok mojego łóżka stało mnóstwo osób. Mama, Will, Elena, Daniel, Vivien i jakiś chłopak. 
- Jak się czujesz? 
- Lepiej. 
- To jest Jonathan. -Elen wskazała na obcego chłopaka o blond włosach. -  Pojawiliśmy się tu, gdy zemdlałaś. 
Dopiero teraz zdałam sobie sprawę z dwóch rzeczy. Po pierwsze odzyskałam władze nad sobą. Po drugie nie jestem sama. Elena i Will przyszli tu choć zraniłam ich i to mocno. Spytałam cichutko. 
- Pani Carstair. Mogłybyśmy porozmawiać w cztery oczy. Wszyscy wyszli. W pokoju zostałam ja i Elen. 
- Pani... 
- Czy ja tak staro wyglądam? Jestem Elena. 
- Więc, Eleno przepraszam. 
- Nie wiedziałaś co robisz. Nie usunęliśmy przysięgi do końca. Zło jest w tobie i zaatakuje, gdy będziesz zbyt słaba, by się bronić. Na razie jednak to nie nastąpi. Będę mieć na ciebie oko. Powiedzmy będę twoją anielską koleżanką. Pa Ever. Pozdrowię od ciebie Vanesse. 
Zniknęła. Do pokoju wszedł Will. Go trudno mi było przeprosić. 
- Will ja... 
Nie zdążyłam nic powiedzieć, bo Will mnie pocałował, po chwili rzekł. 
- Powiedz tylko, że mnie kochasz. 
- Kocham cię. 
W końcu zdałam sobie sprawę z jednej rzeczy. Jutro jest bal. Przez to całe zamieszanie straciłam wiele czasu. Wiele dni.

poniedziałek, 27 lipca 2015

Rozdział 26 Może lepiej wracaj do swojego durnego nieba.

Kochani!! Jutro wracam do Polski, więc rozdział pojawi się dziś. Dziękuje wam za komentarze. Pytanie do was. Jak widzicie, zaraz zakończymy księgę 1. Więc moi drodzy. Czy chcecie księgę 2? 

Ever

Nie mogłam zapanować nad . m co mówię i światła. Will próbował ze mną rozmawiać, ale odzywał się ktoś kto rządził moim ciałem. 
- Ever proszę porozmawiajmy. 
- Nie chce. Może lepiej wracaj do swojego durnego nieba! Nie potrzebuje cię. Zrozum to człowieku. 
Chciałam krzyczeć, żeby został. Jednak z moich ust nic nie wychodziło. Will otwarł drzwi, a ja wyglądałam na nie wzruszoną.
- Ever. Nie rań mnie. 
- Ja cie nie ranie. Ja mówię prawdę, a to jest różnica Williamie. Żegnaj! To jest mój dom i nie chce cie tu. Słyszysz? 
- Słysze. Ale... 
- Nie ma żadnego ale. 

Will

Nie wiedziałem dlaczego Ever tak się zachowywała, ale nie chciałem się z nią kłócić. Wróciłem do tym czasowego domu. Vivien przywitała mnie promiennym uśmiechem.
- Wróciłeś. Elena się ucieszy. Zaraz ją powiadomię.
- Nie trzeba. - odezwała się Elena wychodząc z cienia.- Martwiłam się.
- Nic mi nie jest, ale dzięki za troskę.
- Jak tam Everly?
- Sam nie wiem.
- Może z nią porozmawiam.
Zanim się zgodziłem Elena zniknęła.

Elena

Przeniosłam się do Ever. Dziewczyna siedziała na łóżku. 
- Witaj. Jestem El... 
- Tak. Tak. Elena Carstair. Strażniczka czasu światła. Główny anioł stróż. Opiekunka Willa. Daruj sobie to przywitanie. 
Pierwsza próba zakończona porażką. 
-Skoro mnie znasz, to może się dogadamy. 
- Wątpię. Aniołku. Ach! Nie. Przecież ty nie masz skrzydeł. 
W końcu dotarło do mnie co się stało. Postanowiłam dać jej podpowiedzi. 

- Wszystkie bajki kończą się tak samo. 
Zniknęłam, zostawiając Ever zdziwioną. 

Ever

Wszystkie bajki. Wszystkie bajki. Bajki!

niedziela, 26 lipca 2015

Rozdział 25 Ever?

Will

Słyszałem krzyk Ever lecz nie mogłem. Byłem przykuty do ściany.Próbowałem wyrwać się, ale na skórze zostawały ślady od kajdanek, a na rękach było pełno krwi od kolców na kajdankach. Do lochów ktoś wszedł. Było ciemno, więc dopiero po chwili zobaczyłem, kto tam stoi.
- Ever? Jak ty? Co ty?
Ever spojrzała w bok.
- To mało istotne. Jesteś wolny. 
Klasnęła dłońmi,a kajdanki się otwarły. 
- Ever. Chodzi ze mną. 
- Nie. Zostaje. Wybacz. 
- Nie! Ever. Nie pozwolę ci. 
Everly chciała odejść, ale ja pocałowałem ją i popchnąłem na ścianę. Dalej ją całowałem ją.
Ever była inna. Nie obecna. Nie była dobą. Korzystając z okazji, że Ever nie rusza się przeniosłem nas do domu. Dziewczyna zorientowała się gdzie jest, odepchnęła mnie i pobiegła do pokoju. Po czym zamknęła drzwi, abym nie wszedł.
- Ever. Otwórz! 
- Nie! Nie potrzebuje cie! Nie kocham cię! 
To bolało. Zsunąłem się po drzwiach. Nie kocha mnie. Już mnie nie kocha. 

sobota, 25 lipca 2015

LBA

Dziękuję za nominacje od Wiktorii. Macie tu link do jej bloga. A więc czas na pytania.

1. Kiedy masz urodziny?
31.03
2. Chciałbyś/abyś mieć rodzeństwo? Dlaczego?
Jak już to starsze. Nie wiem czemu, ale młodsze nie wchodzi w gre.
3. Ile masz bogów?
1
4. Czy planujesz jeszcze zakładanie innych blogów?
Tak.
5. Jaką istotą fikcyjną (wampir, wilkołak, Nocny Łowca, podróżnik w czasie, itp.) chciałbyś/abyś być?
Nocnym Łowcą
6. Jaki rodzaj książek najbardziej lubisz?
Fantasy
7. Jeśli mogłabyś dać trzem autorom różnych książek nagrodę za ich napisanie, komu byś ją przyznał/a i za jaką książkę?zanne Collins.
I Casandra Clare- za wszystko, nie mogę się zdecydować.
II Suzanne Collins- ''Igrzyska Śmierci''.
III Cyril Massarotto - ''100 Czystych Stron''
8. Dlaczego zacząłeś/zaczęłaś pisać?
Chciałam spróbować czegoś nowego.
9. Jak nazywało się twoje pierwsze opowiadanie (nawet takie gdy byłeś/łaś bardzo mała)?
Ksieznicka ( błąd zrobiony celowo )
10. Co robisz w wolne dni?
Pisze, słucham muzyki, oglądam i gram.
11. Kiedy najlepiej ci się skupić?
Nie wiem. Mnie rozproszy nawet skrzypnięcie podłogi.
Nominacje

Pytania
1. Gdzie chciałabyś mieszkać? 
2. Co lubisz robić? 
3. Gdzie chciałabyś pojechać na wakacje? 
4. Ulubiona potrawa. 
5. Ulubiony blog (nie swój). 
6.  Ulubiona książka z dzieciństwa. 
7. Ulubiona lektura. 
8. Co wziełabyś na bez ludną wyspe? 
9. Co kupiłabyś za milion złotych. 
10. Twoje najfajniejsze wspomnienie. 
11. Czy planujesz założyć nowy blog po skończeniu bierzącego? 
12. O czym najchętniej piszesz opowiadania?

Rozdział 24 Will

Hej kochani! Ostatnio troszkę was nastraszyłam. Miałam chwile zwątpienia. Po przespaniu się z tym uznałam, że ciągniemy opowiadanie do końca i zdradzę wam, że będzie tych ksiąg więcej. Wczorajsze wyświetlenia mnie zaskoczyły. Wiecie co. Dużo osób czyta tego bloga. Za co z całego serca wam dziękuje. 

Rozdział dedykuje Julce K, która podniosła mnie na duchu pisząc komentarz pod rozdziałem 23.

Elena

- Wiesz, co to oznacza. 
- Złamali zasadę Paktu. Idę zawiadomić Michała. 
Wyszłam z pokoju i pobiegłam do sypialni archanioła. 
- Elen... 
- Anioły ciemności porwały Williama. 

Ever

Przez długi czas wołałam Willa ale on nie pojawiał się. Wiedziałam gdzie jest. Postanowiłam zaryzykować. 
~ Bracie. Robercie! Zgadzam się na wszystko. 
Mój brat stał dumnie przy oknie. 

- Wiedziałem, że się zgodzisz. Chodzi. 
Złapałam go za rękę i po chwili byliśmy w królestwie czarnych aniołów. Ojciec wyszedł nam na spotkanie. 
- Everly. Witaj w domu.
- Jestem tu, więc wypuść Willa.
- Willa? Willa? Ach tak! Twojego stróża. Głupi anioł.
- Obiecałeś! - wrzasnęłam w stronę brata.
- Złożysz przysięgę, to go wypuścimy. To jak będzie.
To jedyny sposób aby go uratować, więc się zgodziłam.
- Przeczytaj słowa przysięgi.
- Przysięgam na anioły, demony i ludzi, że dołączę się do ciemnej strony i pozbędę się całego dobra z mojego serca, i będę posłuszna strażnikowi czasu ciemności i panom ciemnej strony. Przysięgę krwią zapieczętuje i dołączę tam, gdzie moje przeznaczenie.
Mój brat podał mi nóż. Nacięłam sobie dłoń, a ojciec podał mi kielich, do którego miałam wlać krew.


Wlałam tam krew, która zrobiła się czarna. 
- Wypij! 
Wzięłam go do ręki i wypiłam. Ból był okropny. Wrzeszczałam w niebo głosy. Otoczyła mnie ciemność.

piątek, 24 lipca 2015

Rozdział 23 Ciemność.

Ostatnio był zero komentarzy. Co się stało? Jeśli uważacie, że powinnam przestać pisać to opowiadanie, to napiszcie. Bździcie ze mną szczerzy. Czy jest sens dalej to ciągnąć? Ilu z was czyta to opowiadanie? Mam zakończyć, zawiesić, czy ciągnąć dalej? Według mnie ma sens dalsze pisanie, choć dla jednaj osoby. Więc proszę o komentarze.

Ever

Przytuliłam się do mamy. Nie byłam na nią zła. Rozumiem ją. Chciała dla mnie dobrze. Choć wyszło źle. Poszłam się przejść. Usiadłam na ławce w parku.
Ktoś dosiadł się do mnie. Odwróciłam się i zobaczyłam Baltazara i mojego brata.
- Posłuchaj siostrzyczko. To była fajna zabawa, ale teraz chodzi ze mną.
- Nie.
- Nie? Jak chcesz. Powiedz mi siostro. Gdzie twój stróż? Zastanów się nad moją propozycją. Twoje decyzje mogą pozostawić krwawe ślady.
Zniknęli. Jak gdyby nigdy nic. A ja zastanowiłam się nad jego słowami. Gdzie jest Will?
Elena
- Eleno. Mam złe wieści. 
Spojrzałam na Jonathana, stojącego na środku pokoju. 
- Jakie? 
- Will zniknął. Jego aura nie jest widzialna. Bynajmniej dla nas i Rady. Myślisz, że się ukrył? 
Jego słowa ledwo do mnie dotarły. Will zniknął? 
- Coś się musiało stać. Will by się nie ukrył. Postaram się go znaleźć. 
- Mogę zostać? 
- Oczywiście. 
Zamknęłam oczy. Widziałam cały kosmos, ziemie, niebo i nic. 
- I jak? 
- Nie mam go. Nigdzie. Nigdzie, gdzie ja mam dostęp. 
- Czyli... 
- Ciemność. Królestwo aniołów ciemności.

czwartek, 23 lipca 2015

Rozdział 22 Mamo

Robert

- Ojcze, wzywałeś mnie. 
-  Skoro już jesteś. Powiem ci, że się na tobie zawiodłem się na tobie. Dostałeś łatwe zadanie, ale i tak je zepsułeś. Mój synu. Jestem zawiedziony. Jednak mam plan. Słuchaj uważnie.

Ever


Rano obudziłam się, ale Willa nie było. Zamiast tego leżała kartka, a na niej trzy słowa. 
Pogadaj z nią. 
Wiedziałam z kim miałam pogadać, ale nie chciałam. Po chwili zdałam sobie sprawę, że potrzebuje tej rozmowy. Zeszłam na dół. Mama siedziała na kanapie. 
- Mamo? 
- Ever. Wstałaś już. Will zniknął?
- Tak. Chciałam z tobą porozmawiać.
- Siadaj dziecko i mów.
Usiadłam obok niej.
- Czemu nic mi nie powiedziałaś_
- Ever. Wiesz jak to jest. Byłam młoda i głupia. Myślałam, że mogę zmienić strażnika czasu ciemności, co okazało się wielkim błędem. Kiedy spotkałam twojego ojca od razu w nim się zakochałam. Myślałam, że możemy być razem, wbrew wszystkiemu. Jednak nic z tego nie wyszło. Wiesz już o twoim bracie?
- Tak. Miałam z nim nie miłe spotkanie, ale Will i Elena mnie uratowali.
- A więc. Później urodził się twój brat. Niestety. Od początku miał złą aurę. Ron, poprzedni strażnik czasu światła, powiedział, że jego dusza jest stracona. Radził, żebym odeszła od twego ojca. Potem urodziłaś się ty. Chciałam skakać z radości, gdy Ron i Elena powiedzieli,że jesteś neutralna, jak człowiek. Uciekłam więc z tobą na ziemie i zaszyłam się w śród ludzi. Chciałam, abyś była taka jak oni. Jednak, gdy w wieku pięciu lat udało ci się teleportacja, zrozumiałam, że nie jesteś jedną z nich i nigdy taka nie będziesz.
- A ten obraz?
Wskazałam na obraz na ścianie.

Mama spojrzała w tamtą stronę.
- To ja. Kiedy byłam młodą anielicą. Pewien malarz widział mnie, kiedy latałam i  namalował mnie. Kiedy spacerowałam z tobą, zobaczyłam ten obraz postanowiłam go kupić, żeby przypominało mi swoje dawne ja. Zmieniłam imię na Orianna, zamiast Anna.Chciałam ci powiedzieć, ale jak będziesz starsza. Przeznaczenie jednak zmieniło moje plany. Ale kocham cię córeczko.
Po chwili powierzałam.
- Ja ciebie też mamo.
Zaczęły mi lecieć łzy.

Rozdział 21 Naprawde?

"Nie wszystko jest takie jak się
wydaje"

Ever

Daniel uśmiechnął się do mnie. 
- Opowiem ci lepiej o tym jak Will zakochał się w anielicy Celin.
- Nie zrobisz tego.-powiedział Will. 
- A więc, gdy razem z Willem uczyliśmy się w akademii jedną z uczennic była Cel. Nasz nieśmiały Will wysyłał jej kwiaty i wiersze. Pewnego razu Cel widziała jak Will kupował kwiaty, a następnego dnia dostała taki sam bukiet. Spytała się Willa o te kwiaty, a on zdziwiony poleciał do góry i... 
- Nie mów tego. 
- Dobrze, dobrze. I zawiesił się na drzewie, po czym spadły mu spodnie i został tylko w bokserkach, które jak się okazało były w jednorożce. 
- Naprawdę? 
Will kiwnął smętnie głową po czym wykrzyknął. 
- Ale się ze mną umówiła! 
- Tak. Bo była zdziwiona, że nosisz bokserki, które dała ci na gwiazdkę. 
Will zamilkł i przyciągnął mnie do siebie. 
- Ale w końcu znalazłem te jedyną. 
- Taa. I dzieli was aż 90 lat. 
- Nie postarzaj mnie! Tylko 89 lat. 
- Oj Will. Jesteś dla mnie odrobinkę za stary. 
Wszyscy wybuchli śmiechem. Ten wieczór zapamiętam na zawsze Daniel okazał się naprawdę fajny. Był bardzo zżyty z Willem. Tak samo  jak ja z Van. Wiem, że jest szczęśliwa, gdzie kol wiek jest. Widząc mój nagły smutek Daniel opowiedział kolejną opowieść. 
- Podczas imprezy w szkole był wielki plakat witamy. Will postanowił rozedrzeć plakat. Niestety plakat przykleił go i musiał zdjąć garnitur, żeby wrócić do domu. W samych bokserkach wracał. No, ale trzeba przyznać, że ma niezłą klatę i dziewczyny się za nim oglądały. Nawet sama Cornella Ross.
- To ta Cornella pewnie była ładna.-powiedziałam.
- Ooo. Cornella była śliczna, a na dodatek była córką strażnika czasu, poprzednika Rona. Ach. To były czasy, ale nowa strażniczka, Elena też jest niezła...
- Ale zajęta.- powiedział Will
- I to mój ból. Lecz jej włosy i jej oczy... Ach, to cudo. Bella! Cudo! 
- Nie zachwalaj jej, aż tak. 
- Ale to prawda. 
Długo rozmawialiśmy i naprawdę dobrze się z nimi bawiłam. Daniel odwiózł mnie i Willa pod dom. Weszliśmy do środka, a ja od razu wzięłam prysznic i poszłam położyć się obok Willa. Okazało się, że Will strasznie psocił się w szkole. Dziś znów zasnęłam przytulona do niego. Tylko 7 dni. Razem tak mało czasu nam zostało.

Rozdział 20 Brat


''Ukrywanie tego co wyjdzie na jaw jest bez sensu''. 

Ever

Obudziłam się w moim pokoju. Obok mnie leżał Will. Chłopak nie spał lecz dzielnie leżał obok mnie. W końcu postanowiłam go zapytać o mojego brata. 
- Will? 
- Tak. 
- Co wiesz o moim bracie?
- O bracie? Z moich informacji wynika, że nie masz brata. 
- Anioł ciemności nazwał mnie siostrzyczką. 
- To nie możliwe. Anioł, który z tobą rozmawiał ma na imię Robert. Jest on prawą ręką twojego ojca. Nie znam jego nazwiska. Powiedziałem ci wszystko co wiem. Wybacz, jeśli nie pomogłem. 
- Pomogłeś. Naprawdę pomogłeś. 
Will pocałował mnie. Kocham smak jego ust. On jest tylko mój. 

Robert

Uciekła mi. Jak mogła? To nic. Nic jej przede mną nie ochroni. Jeszcze tu wróci i będzie błagać o litość. Nie pozwolę, aby jakiś anioł ją uratował, ani stróż jej nie ukryję. Jeśli będzie taka potrzeba, zniszczę wszystko na mojej drodze. Ona sama tu przyjdzie, ale jeszcze o tym nie wie. Jeszcze. 

Ever

Will i ja pojechaliśmy oddać volvo Danielowi. Podjechaliśmy pod ogromną rezydencje. Drzwi otworzył nam chłopak o blond włosach. Po chwili uściskał Willa.
- Jak tam samochód się spisywał? 
- Świetnie. Twoje volvo jest nie samowite. 
- W to nie wątpię. To pewnie Ever.
Uśmiechnęłam się,a chłopak dworskim gestem ucałował moją dłoń. 
- No tak, a gdzie moje maniery. Jestem Daniel Walker. Zapraszam do środka. Może się czegoś napijecie?
Usiedliśmy w salonie chłopaka, a lokaj postawił szklanki i sok, po czym odszedł.
- Ever. Muszę przyznać, że jesteś piękniejsza niż opowiadał Will.
- Daniel...
- Tak. Jest twoja. Aaa. Propo ciebie Will. Rada wie o tobie i Ever. Nie powiem, jest zła i kiedy twój czas minie będziesz miał kłopoty.
- Zdarza się. Ever i ja, nie powinno to ich interesować.
- I powiem ci, że macie racje. Wasze zdrowie!
Nalał nam soku i wzniósł toast.
Po jakieś godzinie rozluźniliśmy się.
- Will, a pamiętasz podopieczną Mar.
- Kto by zapomniał. Mar była zajęta i ją zastąpiliśmy. Kobieta była na plaży...
- Bez stanika i oblali ją koktajlem...
- Z czarnej porzeczki.
Chłopcy dokańczali za siebie historie. Dowiedziałam się wieli rzeczy o Willu.

niedziela, 19 lipca 2015

Rozdział 19 Dzień

Kochani. Zdjęcia mi nie ładują się, dlatego będę używać tych co są. Teraz next.

Dzień może się dobrze zacząć, ale źle skończyć.

Ever

Po pogrzebie Van poszłam na spacer do lasu. Sama, bo musiałam pobyć przez chwilę sama. 8 dni pozostało mnie i Willowi. Mam wrażenie, że zaraz zniknie. Na razie wiem, że nie odejdzie,ale później zniknie. Znów będę sama tu na ziemi. Jest dla mnie jak tlen. Czy da się żyć bez tlenu? Chodziłam w pośród drzew. Usłyszałam jak ktoś złamał gałąź. Zorientowałam się, że owy człowiek szedł za mną od jakiegoś czasu.
- Will? To ty?
- Daleko mi do tego zdrajcy. Ever.
Za krzaków wyszedł chłopak z czarnymi skrzydłami.
- Kim ty jesteś? Dlaczego mnie śledzisz?
- Wszystkiego dowiesz się od ojca siostrzyczko.
Siostrzyczko? O co tu chodzi? Czego nie wiem? Chłopak o czarnych włosach uśmiechnął się. Poczułam się senna. Po chwili otaczała mnie już tylko ciemność.

Will

Postanowiłem dać Ever odpocząć. To spotkanie z Vanessą dało jej wiele do myślenia. Jednak poczułem się nie swojo. Przeniosłem się tam, gdzie miała być Ever. Była tam trzymana przez anioła ciemności. Zamknąłem mu drogę ucieczki tworząc białą kopułę. Anioł zdziwił się. Zdziwił się tak mocno, że upuścił dziewczynę. W tym czasie obok mnie pojawiła się Elena, a obok po stronie złego anioła pojawił się drugi ciemny anioł. Elena wystraszyła się i cofnęła krok. Anioły ciemności zniknęły. Elena stała w miejscu wystraszona. 
- Elen. Wszystko dobrze? 
- Tak. Ja już znikam.
Zrobiła tak jak powiedziała. Podszedłem do Ever, która właśnie się budziła. Przeniosłem ją do domu i ułożyłem ją na łóżku. Była taka piękna. Nie widziałem kobiety od niej piękniejszej i chyba nie zobaczę. Moja ukochana Ever.

Rozdział 18 Żegnaj

Rozdział 19 pod tym!

Przepraszam za blendy, pisze z tableta, ktory nie zna polskiej ortografii

Ever
Nagle zauważyłam cień skrzydła. Przyjrzałam cię bliżej. To nie był cień, tylko anioł ciemności. Pociągnęłam Willa za ramię i pokazałam mu miejsce, gdzie stał anioł. Kościół i żałobnicy stanęli w miejscu.
- Co się stało?
- Zawiadomiłem Elenę, a ona zatrzymała czas.
Will rozłożył białe skrzydła i podleciał do obcego anioła. Kiedy tam poleciał anioł ciemności wystraszył się i odleciał w moją stronę. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, ze anioł nie ma czarnych skrzydeł, tylko  szare. Zdziwiło mnie to. Anielica odwróciła się w moją stronę. Była to Van. Przytuliłam ją i zaczęłam płakać w jej ramiona.
Moja przyjaciółka.
- Ever. Co się dzieje?
- Nic takiego Van. To jest Will.-wskazałam na anioła.-On ci pomorze.
Will podał rękę Vanessie.
- Posłuchaj mnie uważnie Vanesso. Nie żyjesz. Zginęłaś w wypadku samochodowym. Nie wiem, czemu tu jesteś, ale jeśli pozwolisz Vivien zabierze cie do nieba i wszystko ci wyjaśni.
Will zamknął oczy. Po chwili obok niego stała Vivien.
- Co się stało Will? Ooo. Widzę, że znalazłeś Vanesse. Moja droga. Wszędzie cię szukałam.
Van spojrzała na mnie zdziwiona.
- Ever. Znasz tych ludzi?
- Tak. Możesz im ufać.
Van uśmiechnęła się do mnie, a Vivien podała jej rękę. Po chwili namysłu moja przyjaciółka chwyciła jej dłoń. 
- Żegnaj Van. 
- Żegnaj Ever. 
Moja przyjaciółka zniknęła, ale wiedziałam, że jest pod dobrą opieką. Will szepnął do mnie.
- Jeszcze się spotkacie. Obiecuję.
Zajęliśmy nasze miejsca, a potem wszystko się odmroziło.

sobota, 18 lipca 2015

Rozdział 17 Pogrzeb


Ever
- Pora wstawać. 
Otwarłam oczy. Na skraju łóżka siedział Will. Zdziwiłam się, gdy zauważyłam, że trzyma tace z jedzeniem. 
- Zrobiłem ci śniadanie i przygotowałem ubrania na dziś. 
Położył jedzenie na stolik. 
- Smacznego Ever. Pójdę do siebie się przebrać. Zaraz wracam. 
Will zniknął. Zjadłam śniadanie i poszłam się ubrać. Wzięłam prysznic. Spojrzałam na ubrania. Dopiero w łazience zdałam sobie sprawę w co mam się ubrać. Był to czarny strój. Na pogrzeb. Na pogrzeb Van.
Will uszykował dla mnie cały komplet. Ubrałam się ocierając co jakiś czas łzy. Kiedy wyszłam z łazienki Will stał na środku pokoju w garniturze. Chyba zamierzał iść ze mną.
- Idziemy Ever? 
- Tak. 
Zeszliśmy na duł. Kiedy wyszliśmy z domu zauważyłam czarne volvo stojące na podjeździe. 
Will wyjął kluczyki. Podszedł do niego i otworzył dla mnie drzwi. Nie pewnie weszłam do niego, a chłopak zajął miejsce kierowcy. 
- Z kąt to masz? 
- Pożyczyłem. Od mojego przyjaciela. Złapał anielską posadę na ziemi. Jest teraz właścicielem jakieś firmy i przy okazji pełni anielskie obowiązki. 
- Żartujesz? 
- Nie. Jeśli mi nie wierzysz, to później do niego wpadniemy. Z resztą i tak do niego wpadniemy, bo Daniel chce cie poznać. 
Droga szybko nam minęła. Will zaparkował i weszliśmy do kościoła. Całom mszę nie mogłam się skupić, ale łzy leciały mi strumieniami. Nagle...


piątek, 17 lipca 2015

Rozdział 16 Złamane prawo


Ever
Z Willem świetnie się bawiłam. Tylko on potrafił tak mnie rozśmieszyć, tylko z nim zapominałam o bólu jaki odczuwałam po stracie Van. Kiedy odchodził choć na chwile wszystko wracało. Działał na mnie jak zaczarowany. Jak lek przeciw bólowy. Potrzebowałam go jak powietrza. Wiedziałam, że on czuł coś podobnego.
- Wiesz Ever. Nigdy nie bawiłem się tak dobrze w czyimś towarzystwie.
- Ja też. Nigdy nie zapomnę tego dnia.
- Nie tylko ty.
Ku mojemu zdziwieniu Will w jednej chwili podniósł mnie, a ja objęłam jego szyję rękoma i pocałowałam go.
-Chyba pora wracać do domu. - powiedział. 
- Masz rację. 
- To dość blisko. Zaniosę cię. 
W pierwszej chwili pomyślałam, że żartuję, ale kiedy zaczął iść ze mną na rękach uwierzyłam, że mówi prawdę. 
- Puść mnie! 
- Nie. Raczej nie. Jesteś leciutka. 
- Czy moje prośby dadzą coś w tym wypadku? 
- Nie. Jestem uparty i postawie cię dopiero pod domen. I tak złamałem już prawie wszystkie anielskie zasady. 
Ten dzień był cudowny. Pewnie pozostał by taki, gdy nie ona. Kiedy mieliśmy wejść na ulice, na której mieszkam spotkaliśmy Samantę Black. Sam i ja od zawsze się nienawidziłyśmy. Zawsze próbowała mnie upokorzyć, zrobić mi na złość. 
- Everly. Everly Hart. Nie wierzę. Znalazłaś sobie chłopaka. Jak to zrobiłaś? 
- Wystarcz nie być tobą Samanto. 
- Żeby znaleźć jednego przez 17 lat? Tak do tego trzeba być tobą Hart. 
- Will możemy już iść? - spytałam. 
Sam poszła sobie z tym swoim uśmieszkiem. Sam nie ma problemów z chłopcami. Wygląda jak prawdziwa modelka. Starczy na nią spojrzeć, a większość przestaje w siebie wierzyć. 
- Wszystko dobrze? 
- Tak. Już jesteśmy. Możesz mnie puścić? 
Will zastanowił się przez chwilę. 
- Nie. Jednak wniosę cię na górę. 
Jak powiedział tak zrobił. Odłożył mnie dopiero w pokoju na łóżko.
- To nie fair. Miałeś mnie odstawić przy drzwiach. 
- Naprawdę? Nie przypominam sobie. 
- A ja tak. 
- Cóż widocznie mam sklerozę. Jakoś ci to wynagrodzę. 
- Ciekawe jak. 
Po chwili zastanowienia Will nachylił się na de mną i mnie pocałował. Ten pocałunek był inny. Zawierał w sobie mieszankę różnych emocji. Po chwili przestaliśmy się całować. 
- Dobranoc Ever. 
- Jeszcze za wcześnie. 
 Will
Właśnie w tedy zdałem sobie sprawę z tego jak bardzo ją kocham. Chcę przy niej być. Zestarzeć się z nią, wziąć ślub, spełnić jej marzenia, ale to nie możliwe. 
- Ever. O czym marzysz? 
Dziewczyna spojrzała na mnie zdziwiona. 
- To głupie. Bo morzę, abyś został przy mnie na wieki. A ty? 
- W tym momencie chciałbym być normalnym chłopakiem, który znalazł śliczną dziewczynę. 
- Mnie? 
- Ciebie. 
- Zostaniesz przy mnie? 
- Zawsze. 

czwartek, 16 lipca 2015

Pozdrowienia!!!

Hej kochani! 
Pozdrowienia z Chorwacji. Pogoda świetna. Mam nadzieję, że fajnie spędzacie wakacje. Napiszcie co robicie i czekajcie na next. Dziękuje za komentarze. Jeszcze raz pozdrawiam.
Elena


Rozdział 15 Park


Ever
Kiedy w końcu uspokoiłam się i wyszłam z łazienki zauważyłam, że Will siedzi przebrany na łóżku. 
- Gotowa? 
- Tak. 
- Mam taką propozycję. Może przejdziemy się razem do parku. 
- Jasne. 
Park nie był daleko. Will przez całą drogę próbował mnie rozśmieszyć. Nie powiem, że mu to nie wychodziło, bo udawało mu się. W parku było bardzo przyjemnie. 
- Mam rozumieć, że to randka? - spytałam. 
- Można tak powiedzieć.
Zdziwił mnie.
- Naprawdę?
- Naprawdę. Poczekaj tu chwilę.
Usiadłam na ławce, która znajdowała się przy stawie, a Will poszedł gdzieś.  Przez chwilę zastanawiałam się czy mnie nie opuścił. Czy na pewno wróci.

Na szczęście moje obawy okazały się nie potrzebne. Po kilku minutach wrócił. Zauważyłam, że jedna jego ręka jest schowana za plecami. Usiadł obok mnie.
- Mam dla ciebie niespodziankę.
- Dal mnie?
- Tak.
Wyciągnął rękę zza pleców. Trzymał w niej bukiet czerwonych róż.

- To dla mnie?
- Nie. Dla mnie, wiesz. Oczywiście, że dla ciebie.
- Nie wiem, co powiedzieć.
- Po prosty. Dziękuję.
- Dziękuję.
Will uśmiechnął się.
- No, to chyba zasługuję na całusa.
Dotknął palcem swojego policzka. Uśmiechnęłam się. Chciałam pocałować go w policzek, ale odwrócił się w moją stronę tak, że pocałowałam go w usta.
Will
Wiedziałem dobrze, że nie powinniśmy się całować. Wiedziałem, że robię coś nie odpowiedniego, ale chciałem ją mieć przy sobie. To było złe. Dla mnie, to był grzech. Złamałem prawo, anielskie prawo, ale to było silniejsze ode mnie. Pragnąłem jej. Chciałem przy niej być. Czas, który nam dali jest zbyt krotki.Kocham ją. Najbardziej na świecie.Wyciągnąłem z kieszeni dwie kostki i wręczyłem jedną Ever.
- Co to jest?
- Spójrz. Kiedy przyłożymy te dwie kostki do siebie wyjdzie na jedno ważne słowo.
Zrobiliśmy tak jak powiedziałem. Po chwili Ever szepnęła.


- Zawsze.
- Tak często myślę o tobie i będę o tobie myślał. Pamiętaj o tym. Będę zawsze przy tobie, nawet jeśli nie będę stał obok, jeśli nie będę na ziemi.

środa, 15 lipca 2015

Rozdział 14 Kocham cię


Ever
Obudziłam się obok Willa. Został przy mnie. 
- Już wstałaś? 
Odwróciłam się w jego stronę.

- Tak. Zostałeś w szpitalu? 
- Dowiedziałem się, że pogrzeb będzie jak najszybciej urządzony. Pomogłem w sprawach organizacyjnych. Tak więc będzie on jutro. 
- Mogę cie jeszcze o coś prosić? 
- O co? 
- Wiem, że kazałeś mi zapomnieć o tamtym pocałunku, ale nie mogę. A ty?
- Ja też nie, ale to nic nie zmienia.Nie powinienem... Nie wypadało... 
- Ale chciałeś. Żałujesz? 
- Czy żałuję? Nie. 
- Jeszcze mamy 9 dni.
- Za 8 dni nasz bal. I tak się zastanawiałem może poszedłbym z tobą?
- Oczywiście. Kochasz mnie?
- Kocham, ale nie mogę.
- Da się przestać być aniołem.
Zaskoczyłam go, ale po chwili odpowiedział.
- Jest jeden sposób. Czemu pytasz?
- Tak sobie. Zostań przy mnie.
- Ile tylko będę mógł.
Pocałował mnie. Był dla mnie całym światem.
- Ever. Obiecaj mi, że nie będziesz pakować się w żadne kłopoty.
- To nie ja się w nie pakuję, tylko one mnie znajdują.
- Obiecaj.
- Obiecuję. A teraz przepraszam, ale pora wstać.
Podeszłam do szafy. Otwarłam ją wybierając ciuchy na dziś. W końcu mimo ogromnego bólu zdecydowałam się na szary komplet, który kiedyś kupiłam z Van.
- Wszystko dobrze Ever? 
- Tak. 
Szybko starłam łzę, która spływała mi po policzku. Wzięłam ubrania i telefon, i poszłam do łazienki. Wzięłam prysznic. Ubrałam się i wybrałam numer Van. Wiedziałam, że nie odbierze, ale chciałam tylko usłyszeć jej głos. Nawet ten, który nagrała na sekretarkę. 
Właśnie w tej chwili zdałam sobie sprawę jak strasznie jej potrzebuję.

wtorek, 14 lipca 2015

Rozdział 13 Śmierć

Jak tam u was wakacje? Przypominam, że 17 wyjeżdżam i nie wiem czy będzie internet.

Ever

Jak tylko się obudziłam szybko się ubrałam i pobiegłam do Van. W padłam jak burza do jej pokoju. Nie było tam nikogo, a Van dalej spała. Usiadłam przy niej. 
- Cześć Van. Nie wiem, czy mnie słyszysz, ale będę tu siedziała. Tak mi przykro. Mam nadzieję, że szybko wyzdrowiejesz. Rick u ciebie był. Musisz żyć. 
Nagle usłyszałam jakiś pisk. Odwróciłam się w stronę maszyny pokazującej akcje serca. Była tam prosta kreska. 
Przybiegli lekarze. W jednej chwili znalazłam się na korytarzu cała roztrzęsiona. Po chwili obok mnie stanął Will. Złapał mnie za rękę, aby dodać mi otuchy. Oboje wiedzieliśmy co się dzieję.
- Będzie dobrze. 
- Mówisz tak tylko oby mnie przekonać. Prawda?
- Sam nie wiem. 
Matka Van przyjechała jak najszybciej się dało. Kiedy wyszedł do nas lekarz nic do mnie nie docierało poza jednym słowem zmarła. Wybiegłam ze szpitala po mojej głowie chodziła w kółko ta sama myśl.Van nie żyję. Już się nie obudzi. Wbiegłam do domu i wpadłam w histerię. Łzy leciały mi strumieniami. Nawet nie zauważyłam, kiedy Will usiadł obok mnie na łóżku. Przytulił mnie do siebie i kojąco rysował kółka na mojej dłoni. 
- Powidz proszę, że wszystko będzie dobrze. 

Will
Po chwili zastanowienia szepnąłem. 
- Wszystko się ułoży. Zobaczysz sama. Pewnie teraz jest w niebie. Jak wrócę, to z pewnością tam będzie. 
Ever uśmiechnęła się przez łzy. 
- Na pewno?
- Na pewno. Zostało nam 10 dni. .Teraz będę dla ciebie oparciem. 
Długo rozmawialiśmy. 
- Prześpi się Ever. 
Wstałem i już miałem wyjść, gdy usłyszałem. 
- Mógłbyś zostać? Potrzebuje cię. 
Uśmiechnąłem się. Położyłem się obok niej i szepnąłem. 
- Dla ciebie zawsze. 
- A mógłbyś mnie przytulić? 
- Skoro tego chcesz. 
Everly ułożyła się na boku, tak jak ja. Po chwili zastanowienia przytuliłem ją i zamknąłem oczy. Wiedziałem, że Ever się uśmiecha.

Rozdział 12 Dobrze


Will
Po chwili przyjechało pogotowie i zabrało dziewczyny, Już nigdy jej nie zostawię. Przeniosłem się do szpitala. Ever leżała już przytomna na łóżku. Miała różne przewody podłączane do ciała. Wszedłem do niej. 
- Wszystko dobrze? 


Uśmiechnęła się do mnie i szepnęła.
- Okay. Co z Van?
- Nie wiem. Wybacz, że się spóźniłem. 
- To nic takiego. Nie na wszystko mamy wpływ. 
Po chwili do pokoju wpadła pani Hart. Widocznie też nie miała ochoty na kłótnie. Spojrzała na mnie ze smutkiem i wróciła wzrokiem do córki. 
- Jak się czujesz? 
- Dobrze. 
- Pytałam się lekarzy kiedy cię wypuszczą. Powiedzieli, że dokończą badania i jeśli wszystko będzie dobrze, to jeszcze dziś będziesz mogła wrócić do domu. 
- To dobrze mamo. 
Siedzieliśmy przy niej póki lekarze nie wypuścili jej do domu. Kazała poczekać na siebie na korytarzu i poszła do Vanessy.
Ever
Poszłam zobaczyć się z moją przyjaciółką. Van leżała nie przytomna na łóżku, a obok niej siedziała jej mama. 
- Witaj Ever.- powiedziała przez łzy. 
- Co z nią? 
- Nie wiem. Jeszcze czekam. 
Wiedziałam, że nie mogę zostać długo, więc poprosiłam. 
- Jeśli będzie coś pni wiedzieć, czy zadzwoni pani do mnie? 
- Tak. Ever. Idzi do domu odpocznij. 
Jeszcze raz spojrzałam na Van. Wyglądała jakby spała.
Wyszłam z pokoju. Gdyby nie kable przeczepione do dłoni Van, to uwierzyłabym, że śpi. Po drodze spotkałam Ricka. Jego  spojrzenie było jednoznaczne. Szedł do Van, do szpitala. W końcu to jej chłopak. Zadał mi nieme pytanie czy jest dobrze, a ja kiwnęłam głową na tak. Zostało mi  z Willem tylko 11 dni. Teraz go potrzebuję. Poszłam do domu. Usiadłam na łóżku i zaczęłam płakać. 
To wszystko mnie przerasta. W tedy nie wiedziałam, że łzy przydadzą mi się na później.