Strony

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 17 Chyba nie powinnam tego słyszeć.

Ever

Rano wstałam i ku mojemu zdziwieniu na łóżku czekały na mnie ubrania, a na łózko stała taca ze śniadanie i kartką. Wzięłam lis do ręki. 
Ever
Pewnie wstaniesz nim wrócę. Poszedłem na spotkanie aniołów wysokich. Wrócę szybko. Kocham cię.
Will
Odświeżyłam się, zjadłam, ubrałam się i poszłam na spacer po budynku. Wszystko było w jasnych kolorach. Stanęłam przy jednym z obrazów, które wisiały na ścianach.. Był na nim archanioł Gabriel z Maryją. Muszę przyznać, że Gabriel wcale tak nie wygląda. Przypomina człowieka, który budził szacunek, był poważny i dumny. Przy obrazie znajdowały się złote drzwi. Chciałam przejść dalej, ale usłyszałam trwającą tam kłótnie, o mnie. 
- Jeśli my jej nie pomożemy, to nikt tego nie zrobi. Everly jest jak żywa bomba. Chyba nie chcesz końca świata ludzi Gabrielu. 
- Nie Michale. Jednak jej bliższe kontakty z Williamem mnie nie pokoi.
- Mój związek z Ever, to moja sprawa, a tobie Gabrielu nic do tego. 
- To w brew prawu. 
- Wiem o tym, ale znajdę jakieś wyjście z tej sytuacji. 
- Wątpię, aby ci się udało. 
- Jeszcze zobaczymy. Jeśli pozwolicie, to wyjdę już, bo nie widzę sensu na dalszą dyskusje. 
- Ani my. 
Szybkim krokiem schowałam się w szczelinie pomiędzy przejściami. Anioły odeszły. Odetchnęłam z ulgą i szepnęłam. 
- Chyba nie powinnam tego słyszeć. 
- Masz rację. 
Obróciłam głowę i zobaczyłam Gabriela. Moje serce podskoczyło mi do gardła. 
- Archaniele. Muszę już iść. 
Gabriel złapał mnie za rękę.
- Oj nie tak szybko Everly. 
Zdobyłam się na odwagę, by go zapytać dlaczego taki jest w stosunku dla mnie. 
- Czemu mnie nienawidzisz?
- Porozmawiajmy w ogrodzie. 
Poszliśmy razem do ogrodu i usiedliśmy na jednej z ławek. 
- Everly. Ja cię nie nienawidzę. 
Uśmiechnął się i dotknął mojego policzka. 
- Przypominasz mi byłą ukochaną. Andrea, tak miała na imię. Kochałem ją nad życie. Miała takie same oczy, uśmiech, włosy. 
- Co się z nią stało?
- Została zesłana na ziemie, a potem pokochała Kaspara, Nefilima. On nie był nieśmiertelny. Zmarł, a ją zabił demon. Kiedyś się na nim zemszczę. Za zabranie mi ukochanej. 
- Tak mi przykro. Ja nie wiedziałam. 
- Nikt o tym nie wie poza Hanielem. Przybyłaś tu, a we mnie obudziły się wspomnienia, o których chciałem z zapomnieć. 
- Przykro mi. 
- To nic takiego. Widziałaś już ogród Eden, jego najpiękniejsze miejsca?
- Nie. 
Złapał mnie za dłoń. Poszliśmy w głąb. Stała tam cudowna altanka i przepływała najczystsza rzeka jaką widziałam. 

Gabriel zerwał białą lilie i dał mi ją.
- To mój znak. Biała lilia. Kwiat czysty. Idealny dla ciebie.
- Nie jestem czysta. W moich żyłach płynie krew aniołów ciemności. 
- Ale też jasna. 
W jednej chwili Gabriel stanął strasznie blisko mnie. 
- Nie powinienem tego robić.
- Czego? 
- Tego. 
Powiedział i pocałował mnie, a ja oddałam pocałunek. W jednej chwili świat przestał dla mnie istnieć. Liczyliśmy się tylko my. Moje ramie zaczęło piec. Oderwaliśmy się od siebie, a na mojej ręce pokazał się napis Azathra.
- Co to?
- Twoje anielskie imię. Jesteś jej kolejnym wcieleniem. Z jakiegoś powodu nie stałaś się światłem Andreo. Kochana Andreo. 

2 komentarze:

  1. CO ?!!! Ta końcówka.. chyba nie ogarniam XD szok O.O Kurde czekam na nexta i na dokładne wyjaśnienia ;33
    Weeny ! ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. What the f*ck !! O co chodzi tą końcówką o.O Mam nadzieję że szybko dodasz next i tam się wszystko wyjaśni :) Pozdrawiam życzę weny i z niecierpliwością czekam na next :) <3

    OdpowiedzUsuń

Jeśli czytasz zostaw po sobie komentarz.