Strony

niedziela, 29 listopada 2015

Rozdział 2 Ale wiecie, że musicie to posprzątać?

Ever

Obudziła mnie rozmowa Willa z... Eleną. Szybko otwarłam oczy. Dziewczyna siedziała przy biurku i uśmiechała się delikatnie.
- Dzień dobry śpiochu.- przywitała się.
- Elena. - pisnęłam.
- Stęskniliście się za mną?
- Tak. - odpowiedziałam.
- Miałaś być za tydzień. - mruknął Will. 
- Gdzie twój entuzjazm Williamie? - powiedziała spokojnie Elena.
Podczas mojego pobytu w niebie zaprzyjaźniłam się z Eleną. Strażniczka czasu jest bardzo miła i fajna. Will skrzywił się. 
- Mój entuzjazm wyparował. Elen, pójdź sprawdzić, czy nie ma go za drzwiami. 
- Ale jesteś miły. Jednak posiedzę tu jeszcze trochę.
Will rzucił w anielice poduszką. 
- No dobra. Już idę. - Elena podeszła do drzwi, złapała klamkę i dodała. - Ale wiecie, że musicie to posprzątać? 
- Te pierza mają tu leżeć. - odparł Will. 
Elena zaśmiała się i wyszła z pokoju, jednak zanim zamknęła drzwi powiedziała:
- Ever, ubieraj się za godzinę masz być gotowa do wyjścia. 
W końcu usłyszałam jak zamykają się drzwi. 
- Wiedziałaś, że już przybędzie? - spytał Will.
- Nie....
- Mogłem się domyślić, że Elena nie odpuści i pojedzie z wami wybierać suknie ślubne. 
- To dziś?
- Tak.
Zerwałam się szybko z łóżka i podbiegłam do szafki. Wyciągnęłam czarną bluzkę z długim rękawem i jeansy, po czym pobiegłam wziąć prysznic. Byłam gotowa w czterdzieści minut. Jak mogłam o tym zapomnieć. Weszłam jeszcze do pokoju, w którym Will dalej leżał na łóżku. 
- Skoro masz zamiar przeleżeć cały dzień, to posprzątaj pokój i jedź kupić garnitur. 
- Ale...
- Nie ma żadnego ale. 
- Ever! - usłyszałam wołanie Van.
- Muszę iść. 
Ucałowałam Willa i zbiegłam na dół. Tak jak myślałam dziewczyny były już gotowe do wyjścia. Nie było nas dużo, tylko Van, Vivien, Elena, mama i ja, ale dla mnie to i tak za dużo. Ubrałam kurtkę i buty, po czym weszłam do samochodu mamy. Weszłyśmy do jednego z salonów sukien ślubnych. Nie mam nic przeciwko zakupom, ale kiedy zobaczyłam te wszystkie sukienki zrobiło mi się gorąco. Wiedziałam, że nie dadzą mi przymierzyć jednej sukienki i ją kupić. Podeszłam do sukienek i przyglądałam się im. Salon, w którym byłyśmy był cały biały. Na środku stała kanapa, a wszędzie byłam masa sukienek.
Byłam przerażona. Przymierzyłam około 50 sukienek zanim zdecydowałyśmy się kupić jedną z pierwszych. Do domu wróciłam po osiemnastej. Ku mojemu zdziwieniu Willa nie było u mnie w pokoju. Dopiero teraz zauważyłam, że chłopak posprzątał pióra z poduszek. Na podłodze leżały zamiast nich płatki róż, a na biurku stał bukiet złotych róż. Podeszłam do biurka i wzięłam kwiaty w rękę. Dopiero teraz zauważyłam kartkę przyczepioną do bukietu. Wzięłam ją, aby przeczytać co jest na niej napisane.

Z okazji ślubu. To jeszcze nie koniec.
Twój brat

Upuściłam podarunek. Był tu. Wszedł do mojego pokoju, by dać mi te kwiaty. 
- Wszystko dobrze słonko? - spytał Will za moim plecami. 
- On tu był. Wie o naszym ślubie. Mój brat tu był. 
Po moim policzku leciały łzy. Will przytulił mnie, a ja rozpłakałam się na dobre. Mój narzeczony delikatnie głaskał moje włosy. Nie mam już szans na normalne życie.

sobota, 28 listopada 2015

Rozdział 1 Powrót.

Ever

Dwa miesiące temu wróciłam do domu. Jest listopad.Przez te dwa miesiące nie działo się nic ciekawego. Nadrabiałam zaległości w szkole. Razem z Willem zajęliśmy się przygotowaniami do ślubu. Oczywiście Vanessa i Vivien musiały pomóc. Van i dziś siedziała obok mnie. Właśnie z Vivien dyskutowały o mojej sukni ślubnej, a Will przyglądał im się z uśmiechem.
- Wiesz, że one wybierają suknie, które będziesz musiała przymierzyć? - spytał Will.
- Wiem, ale na razie lepiej się nie będę wtrącała i tak będą złe jak zacznę odrzucać ich propozycję.
- O ile ślub będzie normalny, to wszystko będzie dobrze.
- Normalny? O ile normalne jest to, że większość gości to anioły.
- Ale są też normalni goście.
- Tak Rick i rodzice Vanessy.
- To mnie dobiłaś. Trzech normalnych gości.
- Lepsze to niż nic.
- Poczekaj, aż Elena pojawi się.
- Ona też mi pomoże w przygotowaniach. Wybrałeś światka?
- Ja mam jednego przyjaciela, więc wybór mam marny.
- Daniel się ucieszy.
- Jak tylko mu powiedziałem, że się żenię spytał kiedy wieczór kawalerski i czy ze mną wytrzymasz.
- Czy ja wytrzymam z tobą? Nie pomyślałam o tym . Odwołuję wszystko.
- Już ci na to pozwolę. - powiedział Will i pocałował mnie.
- Może jednak dam się przekonać do życia z tobą. - szepnęłam.
- Will. - pisnęła Vivien. - Słuchaliście nas?
- Eeee. Taaaak. - stwierdził Will.
- To co mówiłam?
- Eee. Nooo. Ten....
- No właśnie.
- Vivien nie wnerwiaj się. To co mówiłaś?
- Pokazywałam wam zdjęcia tortów, ale ty nawet nie spojrzałeś na zdjęcia.
- Ups. Może dam wam dziewczyną wolną rękę? Tak. To świetny pomysł.
- Ale Will...
- Ktoś dzwonił? Odbiorę.
Will zmył się w jednej chwili. Vivien razem z Van zalały mnie fają pytań. Will oberwie za to, że mnie z nimi zostawił. Wieczorem nareszcie dziewczyny się zmyły. Nie to, żebym miała ich dość, ale naprawdę nie potrafię rozróżnić kremowej bieli od czystej. Dla mnie biały to biały, ale anielice wiedzą lepiej. Poszłam wziąć prysznic, a gdy weszłam do pokoju Will siedział na moim łóżku.
- Stęskniłaś się złotko?
Sięgnęłam po poduszkę i rzuciłam nią w Willa.
- Ej, a to za co?
- Za żywota.
Will oddał mi poduszkę i machnął drugą. Ku mojemu zdziwieniu zaczęliśmy wojnę na poduszki. Klęknęłam na łóżku, a Will przewalił mnie na plecy i zaczął mnie łaskotać.

- Poddajesz się?
- Tak. - pisnęłam.
Spojrzałam na pokój. Wszędzie leżały pióra z poduszek, widocznie parę z nich uległo trwałemu rozpadowi. Zaczęłam się śmiać. Dopiero po chwili Will spojrzał na pomieszczenie, w którym się znajdowaliśmy.
- Nie mów, że z dziewczynami było tak strasznie.
- Nie było źle, ale następnym razem ty z nimi zostaniesz.
Will spojrzał na mnie przerażony.
- O pani nie zostawiaj mnie z tymi potworami.
- Przykro mi mężny rycerzu, ale musisz odpokutować za to, żeś mnie tam zostawił.
Will zaczął się śmiać razem ze mną. Rozmawialiśmy tak długo, póki nie zasnęłam w jego ramionach.

niedziela, 22 listopada 2015

Prolog Księgi 3 Nauka Życia

Wybrałam tę drogę.

Nikt nie kazał mi jej wybierać.

Nikt nie kazał mi iść tą drogą.

Jednak poświęcenie wszystkiego dla osoby, którą się kocha

Jest dobre.

Poświęciłam całą swoją normalność dla niego.

Już zawszę będziemy razem.

Na wieki razem.

Tym razem uczę się żyć.

Żyć przy boku Willa.

I nigdy od niego nie odejść.

Nauczył mnie latać,

Nauczył zapominać,

A teraz nauczy mnie żyć inaczej.

Kocham go na wieki.


sobota, 21 listopada 2015

Epilog Księgi 2



Niedługo zacznie się kolejny rozdział mojego życia.

Nie wiem ile będzie trwał.


Nie wiem co się w nim wydarzy.


Niedługo znów moje życie się zmieni.


Niedługo wszystko się naprawi.


Będę żyła normalnie.


O ile można tak żyć.


Będę  z Willem na zawsze.


Już w krotce ta przygoda dobiegnie końca.


To mnie zmieniło i zmieni jeszcze bardziej.


Niedługo przeznaczenie wypełni się do końca.

Koniec Księgi 2 pt. " Nauka Zapomnienia".


niedziela, 15 listopada 2015

Rozdział 37 Już jestem.

Rozdział dedykuje Veronice Hunter.

Will

- Chcę abyś obudziła moją ukochaną.
- Zrobię to. Wiem jak długo starałeś się tu dotrzeć, więc to zrobię. 
- Dziękuję.
- Opiekuj się nią.

Elena

Razem z Jonathanem siedziałam przy Ever. Zaczynałam się strasznie martwić. Will i Vivien nie dawali znaku życia, a Ever dalej spała. Nie spodziewałam się tego co nastąpiło. Nagle Ever otwarła oczy. Razem z Jonathanem zerwaliśmy się na równe nogi. 
- Co się stało?- zapytała. 
- Spałaś. Już jest dobrze. - powiedział chłopak.
- Gdzie jest Will?- spytała.
Wystraszona spojrzałam na Jonathana. Musiałam jej powiedzieć, że Will nie wrócił. To było okropne. W tedy drzwi się otwarły i stanął w nich William.
- Już jestem. 
Will usiadł na łóżku Ever.
- Nawet nie wiesz jak tęskniłem. 
- Zostawmy ich samych. - szepnął mi do ucha Jonathan.
Wyszłam razem z Jonathanem. Po drodze spotkałam Vivien z Luckem.
- Will jest zajęty, więc opowiedzcie my wszystko.

Will

- Ja też tęskniłam. 
- Kocham cię Ever. 
- Ja też cię kocham. 
- Przespałaś swoje 18 urodziny. Wszystkiego najlepszego. 
- Będę miała jeszcze sporo urodzin, ale chcę je wszystkie spędzić z tobą. .
- Jesteś pełnoletnia. Posłuchaj mnie Ever. Chcę spędzić z tobą wszystkie chwile. Ta rozłąka za długo mnie kosztowała, ale wiem dzięki temu czego chcę. 
- Więc czego chcesz?
Klęknąłem na kolana, wyciągnąłem z kieszeni pudełko i powiedziałem:
- Everly Hart chcę z tobą spędzić wszystkie chwilę. Chcę być obok ciebie dzień w dzień. Więc, czy uczynisz mi ten zaszczyt i zostaniesz moją żoną?

Ever

Byłam zdziwiona. Kochałam go i też chciałam z nim spędzić resztę życia, więc odpowiedziałam:
- Tak. Tak zostanę twoją żoną. 
Will uśmiechnął się i otworzył pudełko, w którym znajdował się srebrny pierścionek z szafirowym kamieniem. 
Will wsunął mi go na palec. Uśmiechnęłam się, a Will mnie pocałował. Oddałam pocałunek. Będziemy już zawszę razem. Od dziś na zawszę. Ja i mój Will.

sobota, 14 listopada 2015

Rozdział 36 To się nazywa przeznaczenie.

Dziś rozdział jest poświęcony Francji. To co się stało jest okropne i nieludzkie. Pomyślmy o rodzinach ofiar ataku. Co zrobili byście na ich miejscu?




Will

Z jaskini wyszliśmy wcześnie rano. Droga dłużyła się okropnie, jednak wieczorem dotarliśmy do miasta upadłych aniołów. Ciemne budynki takie same jak kiedyś. Spojrzałem do przodu. Na wzgórzu znajdowało się miejsce, do którego musieliśmy dojść. 
- To się nazywa przeznaczenie. - mruknąłem.

Robert

Było już późno w nocy, gdy na korytarzu rozległy się potężne hałasy. Wstałem sprawdzić co się dzieje. Na korytarzu było pełno aniołów ciemności. Każdy z nich był zdezorientowany. Po chwili domyśliłem się co chodzi. Ten durny anioł i jego kompania włamali się do nas. Biegiem ruszyłem w stronę ogrodu. Byłem pewien, że ten aniołek tam jest.

Will 

Wszedłem do ogrodu, a Vivien i Luck odciągnie ode mnie uwagę.  Ogród był cudowny, ale mnie interesował tylko kwiat otoczony płotem z cierni. Na każdej gałązce wisiał klucz. Przyjrzałem się im dokładnie i sięgnąłem po srebrny klucz w kształcie litery C. Ciernie raniły mnie do krwi. Po mojej dłoni leciały krople czerwonej cieczy.  Kiedy złapałem za niego, płot się rozstąpił ukazując białą róże z czerwonymi plamami róże. Podeszłem do niej. Już miałem ją zerwać kiedy usłyszałem za mną głos Roberta. 
- Co za ironia. 
- Nie rozumiem. 
- Mój ojciec chciał z ciebie zrobić strażnika róży, a ty chcesz ją zerwać.  
- To nie jest ironia. 
- Nie?  A cóż takiego?  
- Przeznaczenie.
- Nie rób tego.  Nie zrywaj jej.
- Gdybyś był aniołem światła wiedział byś, dlatego to robię. 
Zerwałem ją i przeniosłem się w inne miejsce. 
- Zrobię co chcesz, proś o co chcesz.  Bądź rozważny. Spełniam jedno życzenie i tylko jeśli jest szczere.


piątek, 13 listopada 2015

Rozdział 35 Mapa

Will

- I co teraz Williamie?- zaśmiała się Ever.
- Will. Co teraz? - spytała Vivien.
- Co z nią zrobimy? - spytał Luck. 
- Wypuścimy ją. - odpowiedziałem. 
- Jak to? - zdziwili się moi towarzysze.
- Jesteśmy aniołami. Nie będziemy jej tu więzić. Jest zbędnym balastem. Wypuścimy ją. 
- Will... - zaczęła Vivien.
- To moja decyzja. Jestem wysokim aniołem. Musisz mnie słuchać.
Vivien kiwnęła głową. Ever spojrzała na mnie zdziwiona. 
-Kocham osobę, której masz wygląd, ale ciebie nienawidzę. 
Dziewczyna zniknęła w jednej chwili. Była tak blisko i znów jej nie ma. Znów jestem sam. Nie rozumiem czemu los nam nie sprzyja. 

Robert

Ever pojawiła się niespodziewanie z powrotem. 
- Idą tu. 
- Dobrze, że mówisz Everly. 
- Wiedzą, że nie jestem nią. 
- Wiedziałem, że ten anioł nie jest głupi. Za bardzo zależy mu na Ever. Zostaw mnie samego.
Dziewczyna posłusznie wyszła z pomieszczenia. 

Will

Usiadłem w głębi jaskini. Chciałem zostać sam, ale Vivien dosiadła się do mnie. 
- Tak mi przykro Will.
- Przecież to było zbyt piękne by było prawdziwe. 
Podszedł do nas Luck i powiedział:
- Głowa do góry. Przecież nie wszystko jeszcze stracone. 
- Macie rację. Ever żyję, a w naszych rękach jest jej życie. 
- Co masz zamiar z tym zrobić? - spytała Vivien. 
- Znajdziemy ten kwiat. 
- To jest Will jakiego znam. 
- Co zrobisz jak się obudzi? - spytał Luck.
- Zostanę przy niej na ziemi. 
- Co?- zdziwiła się Vivien. - Zrezygnujesz z bycia aniołem?
- Tak. Dla niej. Tym razem zostanę przy niej na zawsze.
- To takie romantyczne. - pisnęła Vivien.
- Ciekawe czy Ever też tak powie. 
- Ile zostało do królestwa aniołów?
- Nie cały dzień. Jutro w południe będziemy na miejscu. 
Wyciągnąłem z kieszeni kompas i mapę. 

-Jesteśmy tu, a mam dojść tam. 
Pokazywałem im najszybszą drogę i tłumaczyłem plan. Wszystko musiało się udać.

niedziela, 8 listopada 2015

Rozdział 34 Ciąg dalszy nastąpi.

3 komentarze = next w środę

Will

Chciało mi się śmiać, gdy zobaczyłem rumieńce na policzkach Vivien. Ever, żeby nie wybuchnąć śmiechem wtuliła się w moje ramie. Anielica jednym szybkim ruchem zakryła włosami swoje policzka. 
- Chyba pora się położyć. Dobranoc. - powiedziała blondynka i poszła się położyć.
Nie było już szansy z nią podyskutować, więc uznaliśmy, że rzeczywiście najwyższa pora spać. Dość długo nie mogłem zasnąć, a kiedy to zrobiłem zobaczyłem Światło. Dziewczyna wyglądała jakby na mnie czekała. 
- Jesteś. Will. Mam ci coś ważnego do powiedzenia. Ufasz mi?
- Oczywiście. 
- Will. To nie jest Everly. 
Nie mogłem w to uwierzyć. 
- S kąt możesz to wiedzieć? Nie widziałaś jej. Nie istniejesz...
- Wiem, że możesz w to nie wierzyć. Rozmawiałam z nią. Pilnuje i ciebie i jej. Ona jest z nami, w niebie. Uwierz mi. 
- Jak mogę wierzyć komuś kogo nie znam?
- Pomogłam ci. Czy to, że nie znasz mojego imienia stanowi jakiś problem?
- Ni...
- No właśnie. Jednak jako dowód mojego zaufania zdradzę ci swoje imię. 
- Nie musisz...
- Wiem. Jestem Azathra. Wysoka anielica światła. 
- Twoje imię dostała Ever. 
- Tak. Chciałam jej zawsze pomóc
- Ale...
- Dostała moje imię, bo na nie zasługiwała. 
Miałem ją spytać jeszcze o wiele rzeczy, jednak się obudziłem. Reszta już nie spała. Zerwałem się strasznie szybko z miejsca. 
- Co tam śpiochu? - spytała Vivien, ale ją zignorowałem i podeszłem do Ever. 
- Kiedy zamierzałaś nam powiedzieć?! - wrzasnąłem.
- Nie wiem o co ci chodzi. - odparła. 
- Nie wiesz. - prawie się zaśmiałem. - Nie wiesz?
- Nie
- Nie rób ze mnie głupiego. 
- Will uspokój się. - powiedziała Vivien, ale znów ją zignorowałem. 
- Nie robię z ciebie głupiego, tobie bez mojej pomocy wychodzi ci idealnie. 
Złapałem ją za ramię. 
- Kim jesteś skoro nie nią?
- Nie wiem o co ci chodzi. 
Potrząsnąłem nią. Byłem wściekły. 
- Lepiej powiedz mi kim jesteś. 
- Bo co?
- Bo pożałujesz. 
- O jej. Aniołek ma pazurki. 
Dziewczyna roześmiała się jakby nie wiedziała w jakiej jest sytuacji. 
- Ostrzegam cię. 
- Ty mnie? - udała zdziwioną. - Raczej na odwrót. Wszystko co mi zrobisz zrobisz i jej. To co ryzykujemy?
I ty mnie miała. W takim wypadku nie zaryzykuje. 
- Wiedziałam. - powiedziała zadowolona. - Jesteś tchórzem. 
- Ja mogę być tchórzem. A ty czym?
-Mroczną stroną Ever. Stworzoną przez anioły ciemności. 
Vivien i Luck wędrowali wzrokiem pomiędzy Ever, a sobą na wzajem. Prawda okazała się bardziej bolesna, niż myślałem. Chciałem wtedy po prostu zniknąć i zostawić to wszystko. Chciałem, żeby obok mnie była prawdziwa Ever. Żałowałem, że na balu nie zgodziłem się z nią zostać. Żałowałem, że wróciłem jej życie do góry nogami. Mogła żyć normalnie, a dzięki mnie nigdy już nie będzie tak żyła. Spojrzałem na Ever. Chyba trzymałem ją za mocno, bo poleciała jej łzy z oczu. 

Elena


Siedziałam obok Everly, kiedy po jej policzku popłynęła łza. 

Delikatnie ją otarłam i szepnęłam. 
- Zobaczysz. Jeszcze nastąpi ciąg dalszy twojego życia. Obiecuję. Ciąg dalszy nastąpi.