Strony

poniedziałek, 31 sierpnia 2015

Rozdział 17 Chyba nie powinnam tego słyszeć.

Ever

Rano wstałam i ku mojemu zdziwieniu na łóżku czekały na mnie ubrania, a na łózko stała taca ze śniadanie i kartką. Wzięłam lis do ręki. 
Ever
Pewnie wstaniesz nim wrócę. Poszedłem na spotkanie aniołów wysokich. Wrócę szybko. Kocham cię.
Will
Odświeżyłam się, zjadłam, ubrałam się i poszłam na spacer po budynku. Wszystko było w jasnych kolorach. Stanęłam przy jednym z obrazów, które wisiały na ścianach.. Był na nim archanioł Gabriel z Maryją. Muszę przyznać, że Gabriel wcale tak nie wygląda. Przypomina człowieka, który budził szacunek, był poważny i dumny. Przy obrazie znajdowały się złote drzwi. Chciałam przejść dalej, ale usłyszałam trwającą tam kłótnie, o mnie. 
- Jeśli my jej nie pomożemy, to nikt tego nie zrobi. Everly jest jak żywa bomba. Chyba nie chcesz końca świata ludzi Gabrielu. 
- Nie Michale. Jednak jej bliższe kontakty z Williamem mnie nie pokoi.
- Mój związek z Ever, to moja sprawa, a tobie Gabrielu nic do tego. 
- To w brew prawu. 
- Wiem o tym, ale znajdę jakieś wyjście z tej sytuacji. 
- Wątpię, aby ci się udało. 
- Jeszcze zobaczymy. Jeśli pozwolicie, to wyjdę już, bo nie widzę sensu na dalszą dyskusje. 
- Ani my. 
Szybkim krokiem schowałam się w szczelinie pomiędzy przejściami. Anioły odeszły. Odetchnęłam z ulgą i szepnęłam. 
- Chyba nie powinnam tego słyszeć. 
- Masz rację. 
Obróciłam głowę i zobaczyłam Gabriela. Moje serce podskoczyło mi do gardła. 
- Archaniele. Muszę już iść. 
Gabriel złapał mnie za rękę.
- Oj nie tak szybko Everly. 
Zdobyłam się na odwagę, by go zapytać dlaczego taki jest w stosunku dla mnie. 
- Czemu mnie nienawidzisz?
- Porozmawiajmy w ogrodzie. 
Poszliśmy razem do ogrodu i usiedliśmy na jednej z ławek. 
- Everly. Ja cię nie nienawidzę. 
Uśmiechnął się i dotknął mojego policzka. 
- Przypominasz mi byłą ukochaną. Andrea, tak miała na imię. Kochałem ją nad życie. Miała takie same oczy, uśmiech, włosy. 
- Co się z nią stało?
- Została zesłana na ziemie, a potem pokochała Kaspara, Nefilima. On nie był nieśmiertelny. Zmarł, a ją zabił demon. Kiedyś się na nim zemszczę. Za zabranie mi ukochanej. 
- Tak mi przykro. Ja nie wiedziałam. 
- Nikt o tym nie wie poza Hanielem. Przybyłaś tu, a we mnie obudziły się wspomnienia, o których chciałem z zapomnieć. 
- Przykro mi. 
- To nic takiego. Widziałaś już ogród Eden, jego najpiękniejsze miejsca?
- Nie. 
Złapał mnie za dłoń. Poszliśmy w głąb. Stała tam cudowna altanka i przepływała najczystsza rzeka jaką widziałam. 

Gabriel zerwał białą lilie i dał mi ją.
- To mój znak. Biała lilia. Kwiat czysty. Idealny dla ciebie.
- Nie jestem czysta. W moich żyłach płynie krew aniołów ciemności. 
- Ale też jasna. 
W jednej chwili Gabriel stanął strasznie blisko mnie. 
- Nie powinienem tego robić.
- Czego? 
- Tego. 
Powiedział i pocałował mnie, a ja oddałam pocałunek. W jednej chwili świat przestał dla mnie istnieć. Liczyliśmy się tylko my. Moje ramie zaczęło piec. Oderwaliśmy się od siebie, a na mojej ręce pokazał się napis Azathra.
- Co to?
- Twoje anielskie imię. Jesteś jej kolejnym wcieleniem. Z jakiegoś powodu nie stałaś się światłem Andreo. Kochana Andreo. 

niedziela, 30 sierpnia 2015

Rozdział 16 Jeśli ja tego nie powiem...

Ever

- Nie potrafię być do was podobna. 
- Potrafisz. Spójrz. 
Razjel złapał moją rękę, na której pojawił się obraz świata i światła palące się w różnych krajach. 
- Widzisz Ever te światła?
Kiwnęłam głową, a archanioł kontynuował dalej.
- To znaczy, że jesteś jedną z nas. Każde z tych świateł, to ludzie dobrzy i ci, dla których jest szansa. Jeśli dotkniesz jednej z tych kropek zobaczysz dane państwo, klikasz dalej pojawia się miasto, ulica i w końcu człowiek.
- Jak to możliwe?
- Po prostu tak jest. Chcesz o coś spytać?
- Tak. Czy anioły są nieśmiertelne. 
Razjel spojrzał na mnie zdziwiony.
- Zależy jak na to patrzysz. Nie umrzemy ze starości. Jednak prowadzimy odwieczną walkę z ciemnością. Jeśli ktoś zostanie na niej ciężko ranny, a my nie będziemy w stanie go uratować, odchodzi. Anioły ciemności idą do otchłani, a my idziemy na wieczny spoczynek, zostajemy światłem, więc w pewnym sensie dalej wam pomagamy, ale już nie tak mocno. 

Will

Czekałem na korytarzy, aż Razjel i Ever skończą trening, kiedy obok mnie pojawił się Gabriel.
 - Williamie jesteś wysokim aniołem. 
- Owszem archaniele Gabrielu. Przybyłeś tu, aby powiedzieć mi to co już wiem?
- Nie. Przybyłem tu, aby przypomnieć ci nasze prawo. 
- Znam je na pamięć. 
- W to nie wątpię. Kiedy masz zamiar zerwać z nią kontakty?
- O czym ty do mnie mówisz?
- Jak to o czym? Anioł nie ma prawa zakochać się w śmiertelnej i anielicy ciemności. To naruszenie naszych zasad. 
- Wiem o tym. Ona jest dla mnie ważna. Jeśli jej tego nie powiem złamię prawą i narażę się na karę boską. Jeśli jej to powiem moje serce pęknie bezpowrotnie. Muszę to zrobić. Ona musi skupić się na treningach. Powiem jej to, ale jeszcze nie dziś. 
Ever wyszła z sali, a ja złapałem ją za rękę i zaprowadziłem do mojego pokoju. Mina Razjela była niezapomniana. Otwarłem drzwi od mieszkania.
- Pierwsze drzwi na lewo, to sypialnia. Te brązowe drzwi, to kichania, toaleta po lewej, a na salon jest na środku. Czuj się jak u siebie w domu, bo nie mam zamiaru cię oddać. Kocham cię Ever. 
Nie czekając na odpowiedz pocałowałem ją. Pragnąłem aby była bliżej mnie. Kochałem ją i tylko ją. Nasze dusze musiały się trochę poszukać, ale odnalazłem szczęście u jej boku. 

Ever

Will całował mnie jak nigdy wcześniej. Jakby chciał pokazać mi ile na mnie czekał. Jak tęsknił i jak się cieszy, że mnie ma. Oboje nie mogliśmy przestać. Will przerwał w końcu pocałunek, aby spojrzeć mi w oczy. 
- Muszę przestać. Jestem aniołem. Mi nie wypada, to znaczy nie powinienem. Zorbie ci coś na ząb. 
Poszliśmy do kuchni. Will już miał otworzyć drzwi, jednak zmienił zdanie i znów mnie pocałował. Rozpływałam się pod jego dotykiem. Oboje nie wiedzieliśmy, co robimy. To był impuls. 
- Powinieneś przestać. 
- Wiem. Pragnę cię Ever. Jesteś tylko moja. Cokolwiek się stanie zapamiętaj to. Nigdy o tobie nie zapomnę. Czas coś zjeść. Bez żadnych numerów. 
Tym razem wszystko poszło idealnie. Zasnęłam obok niego. Był przy mnie, tylko to się liczy.

sobota, 29 sierpnia 2015

Rozdział 15 Och Gabrielu.

Pozdrawiam ze stoczni Gdańskiej.

Ever 

Razjel był bardzo spokojny. Wszystko potrafił wytłumaczyć. 
- Everly. Robisz to co my. Manipulujesz pogodą. Muszę przyznać, że jestem dumny z tego, że mogę cię uczyć.
Do pokoju wyleciała jasna poświata. Po chwili zamiast niej stał dumny archanioł. 
- Witaj Gabrielu. 
- Cześć Razjelu. Przybyłem, aby zobaczyć twoją utalentowaną uczennice. Jak wiesz doskonale nie pochwalam jej przybycia tutaj. Anioły ciemności nie mają tu wstępu. Przecież to wiesz. 
- Wiem to doskonale. Jednak nie widzę tu żadnej anielicy ciemności. 
- W jej żyłach płynie krew ciemnych aniołów. 
- Nie widzę związku. 
- Nie widzisz?!
- Nie. 
- Zobaczysz. Ona pociągnie nas na dno. 
- Oj Gabrielu. Uważaj, bo zostaniesz upadłym. 
- Po moim trupie. 
Gabriel zniknął, a ja nie wiedziałam co myśleć o jego niechęci do mnie. Razjel spojrzał na mnie. 
- Wybacz, że widziałaś tą rozmowę. Jego niechęć do ciebie jest większa niż myślałem. Jednak ja i wielu innych archaniołów wierzy, że było ci przeznaczone tu przybyć. Może odmienisz nasz los i położysz kres walce z ciemnością. Możesz dokonać czegoś wielkiego i zostać kimś wielkim. Michał jest pewien, że przeznaczone jest ci dokonywane cudów, o których nam się nie śniło, a ja się z nim zgadzam. Gabriel zawsze jest ostrożny, ostry, stanowczy i dumny. Nie przyznaje się do błędu. Jednak jest tym, którego Stwórca posyła na ziemie jako anioła Zwiastowania, a ja wierzę, że on się nie myli. Jeśli chcesz tu zostać musisz być posłuszna Bogu i archanioł. Rozumiesz? 
Nie byłam pewna, co powiedzieć więc pokazałam na tak. 
- A więc teraz zaczniesz życie, o którym wcześniej ci się nie śniło. Witaj w śród nas.

piątek, 28 sierpnia 2015

Rozdział 14 W tym już nie pomogę.

Ever

Przenieśliśmy się do szarego pomieszczenia, bez okien, ale było tam dużo manekinów, tarcz i broni. 
- To jest sala do ćwiczeń dla żniwiarzy  światła, początkujących archaniołów oraz strażników czasu.Jednak tym razem, to ty będziesz tu ćwiczyć pod naszym nadzorem. 
Will zakończył swoją wypowiedzi i położył dłoń na moim ramieniu. Elena popatrzyła na mnie i powiedziała.
- Myślałam, że masz moc podobną do mnie, ale się pomyliłam. Muszę porozmawiać z archaniołami, bo twoja moc jest połączeniem mojej z ich. Myślę, że choć jeden mi pomoże. Will musisz pójść ze mną, a z tobą Ever zostanie Bianką. 
Wymienili się z dziewczyną o czerwonych włosach, która uśmiechnęła się do mnie, a za nią weszła Vivien. Wiedziałam, że muszę ją przeprosić. 

Elena

Zawiadomiłam pośpiesznie archanioły, aby zjawiły się w wielkiej sali. Kiedy tam weszliśmy wszyscy już na nas czekali. Pierwszy odezwał się archanioł Gabriel dość zaniepokojony tym nagłym wezwaniem.
- Czy coś cię stało? 
- Nie do końca. 
- A więc czemu nas wezwałaś?
- Potrzebuje waszej pomocy. 
Razjel odezwał się jako drugi.Był nie pewny co o tym myśleć, więc spytał. 
- W czym?
- Pewnie słyszeliście o Everly Hart... 
- To wy jesteście od plonowania ludzi. My pilnujemy Królestw Nieba i aniołów. 
- Ona nie jest człowiekiem. Ze spokojem możemy ją uznać za jedną z nas. 
- Nie rozumiem.
- Jej matka była wysokim aniołem światła, a ojciec jest strażnikiem czasu ciemności. Ma moc i poprosiła mnie o pomoc z nią. Jest ona jednak dla mnie za silna, a trochę słabsza od waszej.  Błagam, pomóżcie jej. 
- Musimy się naradzić i wybrać archanioła, który jej pomoże. 
Wyszliśmy z sali, a po godzinie zostaliśmy zawołani. Razjel wziął głos. Mówił jak zawsze dumnie i pewnie. 
- Jestem panem tajemnic, więc to ja wam pomogę.
Nie wiedziałam jak mu podziękować, jednak on na to nie czekał. Przeniósł się do sali, a my zaraz za nim. 
Ever
Przeprosiłam Vivien, która odparła, że nic się nie stało, gdy pojawili się Will, Elen i jakiś anioł. 
- Witaj Everly. Jestem archanioł Razjel i przybyłem tu na prośbę twoich przyjaciół, by pomóc ci z twoją mocą.Mam nadzieję, że będę bardzo pomocny. Nie pytaj czemu ja przybyłem, bo wszystko, co ustaliłem z innymi archaniołami pod czas spotkania i wszystkie słowa, które tam padły są tajemnicą. Miło mi cię poznać i mam nadzieję, że nasza w spół praca będzie udana.
Patrzyłam na niego zdziwiona, gdyż pierwszy raz widziałam archanioła,
Miał większe skrzydła od aniołów i wyglądał na starszego, a w jego oczach kryły się setki lat, które przeżył jako archanioł, posłaniec Boży.

czwartek, 27 sierpnia 2015

Rozdział 13 Co? Jak? Kiedy?

Vanessa 

Szłam w stronę akademii, kiedy na ścieżce spotkałam Ever. Nie mogłam uwierzyć własnym oczom. Pobiegłam do niej i krzyknęłam. 
- Ever. Co? Jak? Kiedy? Ty nie żyjesz? 
- Żyje. 
- To co ty tu robisz? 
- Will i Elena muszą mi pomóc, więc będę tu przez jakiś czas. O Jezu. Jakie masz piękne skrzydła. 
- Wiem. Są cudowne. 
Przytuliłam Ever.
Nie mogłam uwierzyć, że znów ją spotkałam. Jesteśmy przyjaciółkami na dobre i na złe. 
- Everly. Właściwie to nie jesteś aniołem, więc gdzie będziesz mieszkać tymczasowo? 

Ever 

Nie wiedziałam co odpowiedzieć. Niby Will zapewnił mnie, że wszystko jest przygotowane, ale nic więcej nie wiedziałam. W odpowiedzi wręczył mnie Will.
- Będzie spała w moim pokoju.
Zdziwiłam się. Czy mogę spać w pokoju anioła? Czy tak wypada? 
- Ever. Chyba trzeba znaleźć ci inne ubrania.
- A co z tymi jest nie tak?
- Nic. Tyle, że tu nie pasuję. Mogę ją porwać Will?
- Skoro musisz. Za godzinę będę czekał na was w kawiarni Angeles.
- Jasne.
Zanim zauważyłam Willa już nie było. Weszłyśmy z Van do jednego ze sklepów, a ona wpadła w szał zakupowy. Przymierzyłam setkę ubrań, a Van mówiła co kupujemy, a co nie. Po godzinie poszłyśmy w stronę kawiarni. Obie miałyśmy mnóstwo toreb z zakupami. Nie pytajcie się jak Van za to zapłaciła, bo nie mam pojęcia, ale Van obiecała później mi to wyjaśnić.
- Czyli posiadasz nie zwykłą moc?
- Tak. 
- I wróciłaś do Willa?
- Tak. 
- Przepraszam, że tak się pytam, ale jestem zdziwiona. Znam cię od dawna, ale czegoś takiego się nie spodziewałam. 
- Nie tylko ty. 
Machnęłam ręką w bok, w stronę góry oddalonej o kilka minut drogi, a Van wrzasnęła. Spojrzałam w tamtą stronę i zobaczyłam jak owa góra się pali.
Wszystkie anioły spojrzały w tamtą stronę. Przy górze pojawiła się Elena. Machnęła dłońmi, a ogień zgasł. 
- Nie ma tu nic do oglądania. 
Obok mnie pojawił się Will i szepną mi do ucha. 
- Chyba zaczniemy dziś trening. 
Byłam zdziwiona, ale poszłam z nimi do wielkiego budynku, w którym miałam trenować.

poniedziałek, 24 sierpnia 2015

Rozdział 12 Moc

Cześć. Co tu mówić? Jestem dumna z tego sezonu. Mam dla was niespodziankę, o której na razie wam nie powiem. Zaraz zacznie się rok szkolny, a podczas niego rozdziały będą nie legalnie. Czasem raz na miesiąc, czasem dwa. Jeśli długo mnie nie będzie, to postaram się dawać znaki życia. Chociażby napiszę kiedy będzie next.  Do przeczytania. A i jeszcze jedno, czy rozdziały wam się podobają? Czy robię coś nie tak? Napiszcie proszę to co uważacie. 

Will

Wstałem wcześnie rano i poleciałem po Elenę. Jeśli ktoś może pomóc Ever, to na pewno ona. Elena nie chętnie otwarła drzwi. Pewnie była czymś zajęta, ale uśmiechnęła się do mnie. Nie czekałem na pytanie. 
- Everly ma jakąś dziwną moc. Jest w stanie mnie odesłać i przywołać burze. 
- To nie zwykłe.
- Owszem. Nie potrafi nad tym panować, więc pomyślałem, że pomożesz. 
- Ja... No... Sama nie wiem. 
- Proszę. Elena, proszę. 
- Spróbuję.  
- Dzięki.  
Elena i ja znaleźliśmy się w domu Ever. Dziewczyna już nie spała. 
- Witaj Ever. - przywitała się anielica. 
- Cześć. 
- Everly. Nie wiem jak mogę ci pomóc, ale zrobię wszystko, co w mojej mocy, aby było dobrze. Myślę, że to po rodzicach. To, że potrafisz odsyłać anioły wskazuje na moc strażnika czasu ciemności. W tej części ciebie jestem z Ronem w stanie ci pomóc.  Will, ty też będziesz mi potrzebny.  
- Oczywiście. 
- Everly. Możesz pokazać mi te moc? 
- Postaram się. 

Ever 

Zamknęłam oczy. Spróbowałam tak samo jak z Willem. I nic. Nie byłam w stanie nic zrobić. 
- Przykro mi, ale nie dam rady. 
- To nic takiego. Podczas ćwiczeń twoja moc i tak się ujawni. Jednak nie mogę tego zrobić w tym świecie. Musimy przenieść cię do nas. Zgoda? 
Nie byłam pewna, czy tego chcę. Zostawić matkę samą. 
- Nie mogę. Nie zostawię mamy. 
- Twoja mama sobie poradzi. Zajmiemy się nią. Przysięgam, że będziemy ją mieć na oku. 
Spojrzałam na Willa, który odparł. 
- Możemy ci pomóc, ale tylko tam. W świecie ludzi twoja moc jest zbyt wyczuwalna dla nas i aniołów ciemności. 
- Chyba nie mam wyjścia. 
- Chyba nie. 
Will wyciągnął do mnie rękę, którą złapałam. W jednej chwili znalazłam się gdzieś indziej. 
- Witaj w świecie aniołów. To stąd pochodzę. To tu mieszkam.

- Pięknie.
- Owszem. Będziesz mieszkać w moim pokoju. Wszystko ci zapewnimy, a od jutra zaczniemy ćwiczenia. Chodzi. Pokażę ci nasz świat. 
Miasto było nie samowite. Architektura była zabytkowa, a większość budynków miało biały kolor. Chciałam skakać z radości, gdy na ulicy spotkałam Van. Za to ona wyglądała jakby widziała ducha. Zniknąłem ze świata ludzi, bo do niego nie należę. Pojawiłam się w świecie aniołów, bo jestem jego częścią i zawsze będę do niego należeć.

sobota, 22 sierpnia 2015

Rozdział 12 Chyba nie.

Ever

Nie mogłam się otrząsnąć z szoku, puki pani Collins nie powiedziała jednego słowa, które mnie bardzo zaskoczyło. Podeszliśmy do pokoju z numerem 202. Weszliśmy do środka. Była to zwykła sypialnia.
- A to twój pokój Everly.
- Chyba nie. Mieszkam z moją matką. Nie zniknę bez słowa z mojego świata. Dzięki Luck, ale jeśli to jest warunek tego, że mnie nauczysz panować nad moją mocą, to nie dziękuję.
Luck odprowadził mnie do domu. Przez całą drogę nie odzywał się do mnie. Jednak przed drzwiami szepnął.
- Zastana się jeszcze.
- Jasne. 
Weszłam do domu zamknęłam drzwi. Usiadłam na kanapie. Usłyszałam szelest. Spojrzałam w bok, a obok mnie siedział Will. 
- Tym razem proszę nie odsyłaj mnie. Ever. Powiem to szybko. Potrzebuję cię. Nie ufam Luckowi. Strasznie za tobą tęsknię. I ja... Ever ja cię kocham. Ten czas bez ciebie był dla mnie okropny. Nie będę zawsze przy tobie, ale jak tylko będę miał chwilę chce je spędzić z tobą. Tylko i wyłącznie z tobą. Co ty na to?
- Tęsknie za tobą. 
Will uśmiechnął się.
Po chwili pocałował mnie, a z moich oczu zaczęły lecieć łzy. Potrzebowałam go. Tak strasznie mi go brakowało. Jest mój. Kiedy zaczęło brakować mi powietrza nie chętnie przerwałam pocałunek. 
- Coś ci pokarzę. 
Will bez wahania wyszedł za mną.Chciałam pokazać mu jak się czułam gdy go nie było. Jaką mam moc. Nie potrafiłam. Przypominałam sobie wszytko. Jak odszedł, śmierć  Van, odejście Ricka. Uniosłam dłonie. Słoneczne niebo w jednej chwili zmieniło się w ciemne i w jednej chwili nadeszła burza. Tak się bez niego czułam. 
Opuściłam dłoń i burza zniknęła. 
- Jesteś nie zwykła i moja. 
- I twoja. 
Przy nim czułam się inaczej. Byłam sobą. Przy Lucku byłam strasznie słaba. Will był moją siłą. 
- Znam kogoś, kto jest w stanie pomóc ci z tymi zdolnościami i ty też tego kogoś znasz. Strażnicy czasu mają swoje zdolności, ale myślę, że Elen pomorze ci z tymi mocami. Chodzi muszę przyznać, że są one piękne i silne. Jak ty. 
Tej nocy Will leżał obok mnie. Przy nim czułam się bezpiecznie. Kochałam go. Mój anioł. Mój Will. Na zawsze razem. Forever. Będę przy nim, a on przy mnie. Jeszcze będzie dobrze.


Kochani rozdział taki sobie. Przepraszam za błędy. Do nexta.

LBA

Kochani. Nie wierzę, znów LBA. Mogę jedynie podziękować : 
nominacja
Pisarką. Chciałabym czuć taką dumę jak teraz, kiedy zobaczyłabym moją książkę na półce w sklepie. 

3. Co cię inspiruję, że dostajesz nowych pomysłów?
Wszystko. Moi znajomi, książki, filmy i wiele innych rzeczy. 

4. Wyobrażasz/planujesz sobie czasami fabułę ostatniego rozdziału twojego bloga?
Tak. Za każdym razem myślę o tym, bo każdy nowy rozdział zmienia zakończenie. Teraz nie jest ono takie jakie miało być w dniu zakładania bloga.

5. Jak wpadłaś na pomysł, aby zacząć pisać opowiadanie?
Czytałam inne blogi i pomyślałam sobie, a może spróbuję. 

6. Twój ulubiony owoc?
Nie mam pojęcia. Chyba ananas. 

7. Ulubiony przedmiot szkolny?
muzyka

8. Pisanie to twoja pasja czy hobby?
Pasja. a może hobby. Jeszcze nie wiem.

9. Jakiej piosenki teraz najczęściej słuchasz?
Są to dwie piosenki.

10. Jak wygląda według ciebie idealna randka?
Spacer po lesie lub parku w marcowy wieczór lub przechadzka i patrzenie nad morzem na zachód słońca. 

11. Jak oceniasz siebie jako pisarkę w skali 1-10?
Mocne 6.

Druga nominacja
1. Jak wygląda twoja biblioteczka? Wstaw zdjęcie lub napisz tytuły swoich perełek (książek).
Jak będę maiła chwilkę dodam zdjęcie.  
"Saga Zmierzch"
"Dary Anioła"
"Diabelskie Maszyny"
"Kroniki Bane'a"
"Igrzyska Śmierci"
"Płomień Anioła"
"Niebieskie Migdały"
"Pamiętniki Pisane O Zmierzchu"
" Drugie Życie Bree Tanner"
" Przewodnik Nocnego Łowcy"
" 100 Czystych Stron"
"Apetyt Na Kwaśne Winogrona"

2. Co cię najbardziej inspiruje i motywuje do dalszego pisania?
Wszystko mnie inspiruje, ale motywujecie mnie wy.
3. Masz jakieś zwierzątko? Jeśli tak to jakie? A jeśli nie, to jakie byś chciała mieć?
kota (Alex)
psa (Czikę)

4. Co robisz kiedy masz doła?
Leże i czytam.

5. Jaka piosenka wpadła ci ostatnio w ucho?
Tamte wyżej wpisane, ale jest jeszcze jedna.

6. Na co najbardziej zwracasz uwagę, kiedy słuchasz jakieś piosenki? Tekst? Autor?
Na melodie i tekst.

7. Jakie są według ciebie zalety chodzenia do szkoły?
Uczę się wielu rzeczy, o których bez niej bym nie wiedziała i spotykam nowych znajomych.

8.  Do czego masz słabość? Wymień trzy najważniejsze rzeczy...
Do muzyki, książek, mojego kota i słodyczy.

9. Jakie jest twoje największe marzenie, ale tym razem chodzi mi o wyobraźnie. Nie muszą to być rzeczy związane z rzeczywistością.
Chcę zostać Nocnym Łowcą i spotkać Herondalów.

10. Kiedy pierwszy raz się zakochałaś? W której klasie?
W czwartej klasie, ale nic z tego nie wyszło. Szybko się odkochałam, a tem chłopak okazał się być głupi.

11. Jak zaczęła się twoja przygoda z pisaniem?
Nie pamiętam. Jako dziecko pisałam opowiadania i robiłam z nich taką książeczkę. Jednak prawdziwe opowiadania zaczęłam pisać, gdy w czwartej klasie zostałam laureatką między szkolnego konkursu na najlepszą książkę. W szóstej klasie też startowałam tym razem z wierszami, które spodobały się mojej naruszycielce, ale innym nie. Piszę dalej i jestem dość znośna., choć muszę przyznać,  że piszę dobre wypracowania, jeśli temat mi przypasuję. Na przykład kiedyś mieliśmy napisać wypracowanie o przyjaźni w literaturze wybranej przez nas. Opisałam Willa i Jema z Diabelskich Maszyn, to było najlepsze wypracowanie jakie kiedykolwiek napisałam, więc nigdy o nim nie zapomnę, a nawet mam je w domu w teczce ze wspomnieniami.

Nikogo nie nominuję. Wybaczcie mi proszę. Właśnie ubolewam, bo zakończył się jeden z moich ulubionych blogów o DA.  Do zobaczenie w następnym rozdziale.

czwartek, 20 sierpnia 2015

Rozdział 11 Akademia Cieni

Ever 

- Akademia Cieni? 
Pierwszy raz słyszałam taką nazwę. 
- Tak Everly. Chodzi. Oprowadzę cię z Luckiem. 
Niepewna złapałam Lucka za rękę i poszłam za panią Collins. Wyszliśmy z pomieszczenia i szliśmy długim korytarzem. 
- Londyn tak jak pozostałe większe miasta jest niezwykły. To nie same drogi, budynki i ludzie. Wiesz już, że istnieją anioły i te dobre, i te złe. Jednak poza nimi istnieją inne odmiany. Anioły, które nie są dobre i nie są złe. Nazywają się mroczni, a ich skrzydła są szare. O nich pewnie słyszałaś.  Są również Nocni Łowcy, stworzeni z krwi archanioła Rajzela, pół anioły pół ludzie. Walczą oni z demonami. Mam mówić dalej?
Pani Collins opowiadała mi wszystko o świecie, do którego należę.  
- Proszę mówić dalej. 
- Istnieją czarownicy, wampiry, wilkołaki i wiele innych stworzeń. Również my. Nazywają nas cieniami. Nie myśl o nas źle. Jesteś w pewnym sensie aniołem i my ci pomożemy, ale lepiej, żebyś wiedziała czym się zajmujemy zazwyczaj. Ever. My wierzymy w wolną wolę i... 
- To za wcześnie. 
Luck przerwał pani Collins. Nie wiem dlaczego, ale wiedziałam, że muszę się dowiedzieć czym się zajmują. 
- Luck. Uważam, że jest w sam raz. Ever my niszczymy anioły. 
- Te skrzydła zostały odcięte... 
- Tak, ale my ich nie odcięliśmy owej anielicy skrzydeł. Jednak pomogliśmy ją złapać aniołom ciemności. Nazywała się ona... 
- Elena Carstair. Prawda? 
- Tak.
Nie wierzę, że oni im pomogli. Było mi strasznie przykro. Jak oni mogli to zrobić. Przecież Elena jest taka dobra. Dopiero dotarło do mnie, że to jej skrzydła były powieszone w tamtym pomieszczeniu na imprezie. Biedna Elena. Chciałam na nich wrzeszczeć za to co zrobili. Za to jak potraktowali anielice. 

poniedziałek, 17 sierpnia 2015

Rozdział 10 Nie rozumiem

Ever

Droga, którą prowadził mnie Luck była mi nie znana. Ciągnęła się pod ziemią, ale z daleka od metra. Wejście było doskonale ukryte. Luck był pewny tego gdzie idzie, ale ja nie. W końcu dotarliśmy do dość mocnych, stalowych drzwi. Chłopak otworzył je i wpuścił mnie do środka. Korytarz był cały biały. Weszliśmy do pokoju o numerze 104. 
- Nadal nie rozumiem. 
- Ev. Cały czas myślisz jak człowiek. Przestań! To się robi wkurzające. 
- To jak mam myśleć?
- Jak anioł. W końcu przecież jesteś ich córką. 
W tym momencie mnie zatkało. Z kąt wiedział? 
- Dlaczego tyle o mnie wiesz? Odpowiedz teraz, albo stąd wyjdę. 
- Po pierwsze i tak nie znasz drogi. Po drugie Ev możemy założyć, że cię ochraniam. 
- Przed czym? 
- Przed samą sobą. Przed mocą, która płynie w twoich żyłach. 
Spojrzałam na Lucka, który w jedną chwile pociągnął mnie w bok. Obok nas przeleciał nóż i wbił się w ścianę, na której namalowany był człowiek. Odwróciłam się i zobaczyłam dziewczynę, która za pewne rzuciła nożem, bo miała drugi w ręce i chłopaka, który stał obok niej.
- Powariowałaś Sophi?! Mogłaś ją zabić! - krzyknął Luck.
- Oj! Daj spokój Luck. Przecież nic jej nie jest. Od kiedy wprowadzamy tu obcych. 
- Ja ją znam. 
- Ty, ale my nie. 
- Jezu. To się poznacie. Ev poznaj Sophie Gray i Alexandra Evans. Przyjaciele. Poznajcie E...
- Everly Hart. Córkę strażnika czasu ciemności.  - odezwał się głos za mną. 
Spojrzałam w tamtą stronę. Na środku sali stała starsza kobieta. Jej włosy były siwe. 
- Jestem Lena Collins. Witaj w akademii cieni. 

czwartek, 13 sierpnia 2015

Rozdział 9 Zostaw mnie

Ever 

Siedziałam na ławce wstrząśnięta tym co zrobiłam. Obróciłam się i zobaczyłam Lucka.
- Z kąt się tu wziąłeś?
- No wiesz Ever. Kiedy mamusia i tatuś...
- Luck. Chodzi o to, kiedy przyszedłeś.
- Nie dawno.
Złapał mnie za rękę, którą szybko zabrałam. Will ma rację. Lepiej się z Lickiem nie zadawać, do czasu aż mi wszystkiego nie wyjaśni.
- Ev. Co się dzieje?
- Zostaw mnie w spokoju.  Nie wiem kim jesteś, a ty nie chcesz mi powiedzieć.
Już miałam wstać, ale zatrzymał mnie jego głos.
- Pomogę ci.
- Niby w czym.
- Pomogę ci panować nad twoimi mocami.
- Z kąt o nich wiesz?
- Jesteś nie zwykła Ev i potrzebujesz pomocy, której potrafię ci udzielić. Zgoda?
- Zgoda, ale jak komuś powiesz zabije cię.
- Tego już się domyśliłem. A tak propo. Temu chłopakowi nic nie jest. Wrócił tam, gdzie jego miejsce.
Odetchnęłam z ulgą. Will jest cały. Nic mu nie jest. Luck wstał i podał mi rękę. Postanowiłam pójść z nim.

Will 

Poleciałem do Eleny. Ona na pewno wie coś o Lucku, a może to był Ludwik, albo Leon. Nie ważne. Dziewczyna otwarła mi drzwi,  wskazała mi miejsce, a sama zajęła krzesło na przeciwko. 
- Dawno cię tu nie było. Czy to przyjacielska wizyta?
- Niestety nie. 
- Och! Więc mów co się dzieje. 
- Eleno. Chciałem się spytać... Czy wiesz może coś o Lucku Morganie?
- Luck Morgan. Nic mi to nie mówi. Martwi cię coś? A może to zwykła zazdrość Williamie. Tak, czy siak sprawdzę i popytam. Może ktoś go zna. Koniecznie zapytam Rona. Może przydzielał mu stróża. Nie martw się. Dobrze? 
- Oczywiście Eleno. Dziękuję. 
- Nie masz za co dziękować. Przecież nic jeszcze nie zrobiłam.
- Zrobiłaś dużo. Mogłaś zignorować moją prośbę, ale tego nie zrobiłaś. Jesteś świetnym strażnikiem czasu.
- Nie mów tak, bo się rozpłaczę.
- Ale to prawda Elen. Musisz zacząć wierzyć w siebie.
- Dziękuję.
Obdarowałem ją najlepszym prezentem, czyli przyjacielskim przytuleniem. 

środa, 12 sierpnia 2015

Rozdział 8 Spotkanie

Oto kolejny rozdział. U was też tak gorąco? 

Ever 

Wstałam bardzo nie chętnie. Bałam się spotkania z Willem. Jakaś cząstka mnie tęskniła za nim. Na moim biurku leżała kartka. 
Spotkajmy się w parku na ławce przy stawie.
W.
Wzięłam szybki prysznic i ubrałam się.  Spojrzałam na moje odbicie. Wyglądałam dobrze, więc wyszłam z domu. Usiadłam na ławce, na której jeszcze dwa miesiące temu dostałam od Willa kwiaty. 
- Długo czekałaś? 
Chłopak siedział obok mnie. 
- Nie. O czym chcesz pogadać? 
- O wszystkim. Ever. Jak dobrze znasz Lucka? 
- Więc o niego chodzi. Nie masz się o co martwić. 
- Jesteś zła?
- A jak sądzisz? Oczywiście, że jestem zła. Zostawiłeś mnie.  Byłam zdana sama na siebie. Nie było cię, gdy byłeś mi potrzebny. 
- Ja... Wiem... Przepraszam... 
- To za mało. To znów za mało. 
- Mogę to naprawić. Mogę oferować tobie więcej niż on. 
- On chociaż mnie nie zostawił. Znikaj. No już.
Will nie poruszył się.  Z mojej dłoni poleciały iskry.
Otoczyły one Willa, a gdy się rozeszły chłopaka nie było. Byłam przerażona. W mojej głowie pojawiała się jedna myśl. A jeśli coś mu się stało. Co to było?

Will

W jednej chwili znalazłem się w domu. Przez jakiś czas nie mogłem zrozumieć jak tu się znalazłem, ale w końcu zrozumiałem. Ever mnie odesłała. To dość dziwne. Przecież nie mogła. Tylko strażnicy czasu i archanioły potrafią odsyłać anioły. Prawda? 

wtorek, 11 sierpnia 2015

Rozdział 7 Kto to zrobił?

Ever 

Zamarłam. Za płachtą znajdowały się białe skrzydła z szarymi przebarwieniami. Chciałam wrzeszczeć. Skrzydła były odcięte od anioła. Kawałka brakowało. 
- Kto to zrobił?! -wrzasnęłam. 
- To nie ważne. 
- Kogo to skrzydła?! 
- A kogo to obchodzi. 
- Mnie! 
- Ciebie? Wątpię. Ev. Nie jesteś jak oni. 
Podszedł do mnie. Chciałam się cofnąć, ale nie miałam gdzie. 
- Nie jesteś człowiekiem? 
- Nie.  
- A więc kim.
- Z czasem zobaczysz. Chodzi. Ufasz mi?
- Tak. Chyba tak.
Wyszliśmy stamtąd. Nie zostałam na imprezie. Luck i jego kolega zawiózł mnie do domu. Była dwudziesta druga, gdy weszłam do mieszkania. Mama spała na kanapie. Pewnie czekała na mnie. Przykryłam ją kocem i weszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się. Sama nie wiem, kiedy zasnęłam.

Will 

Jak tylko Ever usnęła przeniosłem się do niej. Wyglądała tak spokojnie. Tęskniłem za nią. Nachyliłem się i ucałowałem ją w głowę.

Dobrze, że spała. Inaczej co miałbym jej powiedzieć. Tęskniłem. Kocham cię. Wybacz. Te wszystkie słowa, to za mało. Ona jest dla mnie najważniejsza. Zniknąłem nim Ever wstała.

sobota, 8 sierpnia 2015

Rozdział 6 Wierzysz

Ever 

Książki schowały się, a za nimi pojawiło się przejście. Luck bez wahania wszedł w ciemny korytarz i podał mi rękę. Złapałam jego dłoń i poszłam za nim. Ledwo stanęłam w ciemności, przejście się za mną zamknęło. W pierwszej chwili wystraszyłam się, ale po zapewnieniu, że wszystko będzie dobrze szłam dalej. W końcu doszliśmy do wielkiej sali. Wokół wisiały portrety aniołów, a na środku była płachta, która coś zakrywała. 
- Piękne obrazy.
- Dlatego cię tu przeprowadziłem.  Są niezwykłe. Przyjrzyj się im. Wyglądają jak żywe. 
- Co jest za płachtą? 
- Po co zadajesz tyle pytań? 
Luck podszedł do mnie i pocałował mnie w szyję.
- Możesz podejść i zobaczyć co tam jest lub pójść ze mną i zaryzykować.
- Co takiego zaryzykuje?
- Przekonasz się. Decyzja znów należy do ciebie.
- Kusisz jak diabeł.
- Daję Ci wybór.
To było dość dziwne. Przyciągał mnie w jakiś nie normalny sposób. Nie był jak Will, ale przy nim niczego mi nie brakowało. Był inny, ale to nic złego. Będąc z nim nie będę sama. Podeszłam do zasłony i ściągnęłam ją jednym szybkim ruchem. Wrzasnęłam, gdy zobaczyłam co się za nią znajduje. 

piątek, 7 sierpnia 2015

Rozdział 5 Opowieść o dwóch miastach

Ever 

Nie za bardzo interesowało mnie, po co przyszedł Will. Chciałam spędzić ten czas z innymi. Luck przyszedł dość szybko. Widząc moją minę zapytał. 
- Ev. Wszystko ok? 
- Tak. 
- Chodzi. Zatańczymy.
W jego towarzystwie czułam się bez troska. Jakbym nie miała problemów. 
- Ev. Z kim rozmawiałaś? 
- Z nikim ważnym. 
- To z kąt ta mina? 
- Luck. Wszystko dobrze. 
- Musiało ci być ciężko. 
- Słucham? 
- No wiesz. Śmierć Vannessy. Wyjazd Ricka...  
- Rick dostał wielką szansę. Tylko głupi by jej nie wykorzystał.
Nagle chłopak mnie pocałował. To było dość dziwne. Całował inaczej niż Will, ale oddałam pocałunek. Dopiero teraz zdałam sobie sprawę, że boję się spotkania z Willem.
- Ev. Chodzi. Coś ci pokaże.
Weszliśmy po schodach na górę. Luck całą drogę trzymał mnie za rękę. Nie zwracałam uwagi na dźwięki dochodzące z pokoi. W końcu doszliśmy na strych. Luck kazał mi znaleźć "Opowieść o dwóch miastach ".

Szukałam owego tytułu, a kiedy go znalazłam Luck wyciągną go. Wtedy nie mogłam uwierzyć własnym oczom.

środa, 5 sierpnia 2015

Rozdział 4 Ty

Will

Nie miałem pojęcia, gdzie może stać Ever. Dom wydawał się nie mieć końca. Nareszcie zobaczyłem Ever. Dziewczyna stała przy ścianie. Podszedłem do niej, ale mnie nie zauważyła. 
- Everly. 
Spojrzała na mnie i powiedziała.
- Will. Co ty tu robisz?
- Chodzi porozmawiamy, sami.
- Nie. Nie chcę. Dziś dobrze się bawię. Porozmawiamy jutro. Nie dziś. Chyba o to mogę cię poprosić.
Nie chętnie kiwnąłem głową, wyszedłem i wróciłem do siebie. Bez niej czułem się samotny, złamany na pół. Byłem sam, bo cząstka mnie została z nią na ziemi. Czy to możliwe, że jestem zazdrosny o Lucka. Czy to możliwe, że kiedy ją dziś zobaczyłem, to moje serce zabiło mocniej niż kiedykolwiek. Postanowiłem się położyć, mimo że nie zasnę. Zamknąłem oczy i zobaczyłem Ever. Stała na polanie. Była taka piękna. Podszedłem do niej, a ona spojrzała na mnie. Kolor jej oczu od razu mnie odrzucił. Były czarne. Całkowicie czarne.
To nie normalnie. Żaden anioł, ani człowiek nie ma takich oczu. Nikt ich nie ma, poza demonami. W tym momencie miałem nadzieję, że to wyobraźnia płata mi figle, ale ten obraz wyrył się w mojej pamięci. 

wtorek, 4 sierpnia 2015

Rozdział 3 Luck

Ever 

Luck objął mnie i podał drinka. Uśmiechnęłam się do niego i powiedziałam. 
- Dzięki. 
- Nie martw się. Drink jest słaby, a Sam się odwali od ciebie. Zaraz przyjdę. Poczekasz na mnie. Prawda? 
- Jasne.
Uniosłam kubek i upiłam łyka. Po tym stanęłam z boku, aby nikomu nie przeszkadzać i czekałam na Lucka.

Will 

Siedziałem z Vivien, która opowiadała mi o tym, co się dzieje z Ever. Więc postanowiłem jej pomóc. Odezwałem się do niej w samą porę. Dopiero teraz zdałem sobie sprawę z tego, że Ever mogła zabić tą dziewczynę. Chcę wierzyć, że nie zrobiłaby tego. Bardzo nie pokoi mnie jej nowy przyjaciel. Jak mu tam było. Chyba Luck. Wydaje mi się, że go znam, ale nie pamiętam, kiedy go spotkałem i gdzie.  Muszę odrobinę o niego podpytać. Przez te miesiące sporo się zmieniło. Zostałem wysokim aniołem, co oznacza, że bez niczyjej pomocy mogę robić więcej rzeczy na przykład przenieść się samemu na ziemię. Przeniosłem się do domu państwa Hart. Mama Ever wołała mnie przez jakiś czas. Nie wiem po co, ale wypadało się pojawić. Pani Hart stała przy szafie. 
- Przyszedłeś. Mam do ciebie prośbę. 
- Słucham. 
- Porozmawiaj z Ever. Ja już nie potrafię do niej dotrzeć, Vivien też nie. 
- Spróbować mogę. 
Przeniosłem się do domu, w którym była Ever. 

poniedziałek, 3 sierpnia 2015

Rozdział 2 Impreza

Ever 

Na imprezę wybrałam krótką, czarną sukienkę na ramiączkach i buty na podwyższeniu również ciemne. Luck przyszedł po mnie punktualnie i poszliśmy do jego kumpli. Nie mieszkali zbyt daleko. 
- Hej! Ev. W porządku? 
- Tak. 
- Spodoba ci się impreza. Będziemy się świetnie bawić. Obiecuję. 
Do domu jego kumpli doszliśmy szybko. Jechało nas ośmiu. Przez całą drogę siedziałam Luckowi na kolanach. Parę razy pytano nas, czy jesteśmy parą. Na co odpowiadaliśmy po prostu nie. W końcu dojechaliśmy do celu, którym był dwu piętrowy dom.
- Idziesz Ev?
Spojrzałam na Lucja, który zadał to pytanie i poszłam za nim. W domu impreza rozkręciła się na całego. Poznałam tam Kini, która urządziła wszystko. Cały mój dobry nastrój się skończył, gdy zobaczyłam Sam. Podeszła do mnie zdziwiona.
- Everly. Nikt cię tu nie zapraszał. Nie mam ochoty na twoje towarzystwo. Idź pożalić się swojemu chłopakowi. Ach! No tak. On wyjechał bez słowa pożegnania.
Spojrzałam w sufit. Tak strasznie chciałam, aby spadł na Sam. Po chwili sufit zaczął pękać.
Pewnie spadł by na nią, gdyby nie otrząsnęły mnie słowa Willa w mojej głowie. 
~ Przestań Ever. 
Spojrzałam w bok, a potem znów w sufit. Był cały. Obok mnie staną Luck. 
- Sam. Odwal się od Ev. Ona chociaż nie jest puszczalską laską. 
Sam prychnęła i odeszła, a ja dalej nie mogłam uwierzyć, że słyszałam Willa, a do tego nie mogłam zrozumieć, o co chodzi z tym sufitem. 

niedziela, 2 sierpnia 2015

Rozdział 1 Czas nie leczy ran

2 miesiące później (wrzesień)

Ever 

Mówią, że czas leczy rany. Po moim przykładzie można się dowiedzieć, że to nie prawda. Moje rany dalej krwawą. Ból przy tym jest nie samowity.  Od dwóch miesięcy nie mam wiadomości od Willa. Minęły dwa miesiące od jego odejścia. Zmieniłam się i to bardzo. Ciemna strona mnie wygrała bitwę, a ja bez Willa byłam bez bronna. Patrząc w lustro widzę inną mnie.
Mam jaśniejszą cerę niż wcześniej. Żadna czynności nie ma dla mnie sensu. Wstaje, jem śniadanie, myje się, ubieram idę lub nie do szkoły i tak dalej w kółko, i w kółko. Nie ma już dawnej Ever,  ale ta, która powstała jest silniejsza i lepsza od tamtej, mimo że nic nie ma dla mnie sensu. Najbardziej boję się samotnych nocy bez Willa. Często mam koszmary i nic nie mogę z tym zrobić. Znacznie opuściłam się w nauce. Bez Ricka, Vannessy i Willa nie potrafię sobie poradzić. Każdy dzień to dla mnie tortury. Upadłam i już się nie podniosę. Nie sama. Dziś dla odmiany poszłam na zajęcia, aby mnie nie zawiesili. Nie jest sobą, już. Przed szkołą spotkałam Sam. Chciałam ją ominąć, ale nic z tego nie wyszło.
- Everly. Sama przyszłaś...
- Zamknij się.
- A powiedz mi. Gdzie jest twój chłopak? Ach! No tak! Zakład się skończył i twój ukochany cię zostawił. A czego się spodziewałaś? Przecież było jasne, że nie będziecie żyli długo i szczęśliwie. Jesteś dla niego nikim...
W tym momencie nie wytrzymałam i walnęłam ją w nos pięścią. Po chwili poleciała jej krew. Szepnęłam do niej.
- Nie drażni lwa, bo poleję się krew.
Ominęłam ją jak gdyby nigdy nic się nie stało, a w mojej głowie pojawił się cichy głosik Vivien.
~ O Boże. Everly. Nie mogłaś... Dla czego? Nie jesteś aniołem ciemności, aby się tak zachowywać.
~ Bez urazy Vivien, ale nie jesteś Willem, żeby mówić mi co mam robić. Więc daj mi święty spokój, albo idźcie wszyscy do diabła.
Anielica zamilkła, a ja poszłam na lekcje. Ku mojemu zdziwieniu w łazience, którą zazwyczaj zajmowałam z Van, siedział Luck.  Usiadłam obok niego.
- Luck. Co robisz w mojej ławce?
- Gdybyś częściej przychodziła, wiedziała byś, że kazali mi się przesiąść. Co się stało?  Nasza kochana Ev zrobiła się niedobra.
- Odwal się Luck.
- Dobrze Ev. Hej! Może pójdziesz ze mną na imprezę?
- No nie wiem.
- Nie bądź taka Ev.
Nie wiem czemu, ale się zgodziłam. W odpowiedzi usłyszałam tylko, że przyjdzie po mnie o osiemnastej i pójdziemy do jego kumpli, a stamtąd pojedziemy autem jego kolegi. Reszta dnia minęła normalnie, aż do imprezy. 


Kochani oto rozdział pierwszy. Trochę nudny i nijaki, ale się rozkręci. Moja wina chyba została w Chorwacji. 

sobota, 1 sierpnia 2015

Prolog Księga 2 Nauka Zapomnienia

Nie wiem jak przestać tęsknić.

Nie potrafię o tobie zapomnieć. 

Uczę się żyć na nowo.

Ten czas to po prostu 

Nauka Zapomnienia.


To co było to tajemnica, 

To co będzie to tajemnica 

Wszystko jest tajemnicą.