niedziela, 27 grudnia 2015

Rozdział 7 Idzi do diabła.

Elena

Obudziłam się w ciemnym pomieszczeniu. Nie wiedziałam gdzie jestem. Głowa strasznie mnie bolała. Przyglądałam się pomieszczeniu. Kiedy do środka wszedł Robert.
- Już wstałaś księżniczko?
- Nie mów tak do mnie! A w ogóle to co cię to obchodzi!
- No proszę. Niby anielica, a jednak da się jej wejść za skórę. Gdzie się podziała anielska cierpliwość?
- Idzi do diabła.-odparłam.
- Przecież jesteśmy w jednym z jego królestw.
- Nie zrobiłeś tego... Twój ojciec by się na to nie zgodził.
- On nie jest już strażnikiem czasu. 
Dopiero po chwili dotarł do mnie sens jego słów. 
- Co ty zrobiłeś?
- Nie ważne moja królowo.
- Nie jestem twoja!-krzyknęłam.
- Po co te nerwy? Jeszcze będziesz mnie błagać bym ciebie zechciał.
Wiedziałam, że anioły ciemności są aroganckie, ale żeby aż tak, to nie myślałam. Szybko wstałam i podbiegłam do drzwi. Zaczęłam szarpać klamkę, ale nic to nie dało.
- Myślałaś aniołku, że cię tak po prostu wypuszczę? Tyle o tobie usłyszałem. Jesteś taka niezwykła i potężna. 
- Od kogo to wiesz?-spytałam.
- Od twojego brata i przyjaciela.
Byłam wściekła i po raz kolejny zdradzona przez ludzi, którym kiedyś ufałam. Robert stanął przede mną, a ja zamachnęłam się i uderzyłam go z liścia. 
Dopiero teraz zrozumiałam co zrobiłam. Zakryłam usta. Zrozumiałam, że się zmieniam. Jestem chyba jedyną anielicą tak podatną na zmianę stron. Robert złapał się za policzek.
- Suka. - powiedział z zaciśniętymi zębami.- Daje ci taką możliwość, a ty tak mi się odpłacasz.
Złapał mnie za ręce. 
- Powinienem ci pokazać gdzie jest twoje miejsce, ale na razie dam ci czas. Zastanów się na tym, czy zajmiesz miejsce obok mnie,czy wolisz tego pożałować.
Robert odsunął mnie od drzwi. Już miał wyjść, kiedy krzyknęłam.
- Wolę zdechnąć jak pies!
- Jak sobie życzysz, ale dam ci jeszcze czas panno Carstair.
Robert wyszedł. Bałam się, ale wiedziałam, że nie mogę mu tego pokazać. Usiadłam przy ścianie. Zakryłam głowę dłońmi i zaczęłam płakać. Zdecydowanie, to jedne z najgorszych dni w moim życiu. Myślałam nad tym, czy Jonathan wie gdzie jestem, czy anioły wiedzą, że zniknęłam i czy mnie szukają. Jeśli mnie szukają, to miałam nadzieje, że szybko mnie znajdą.

Vivien

Wpadłam do pokoju Jonathana, Myślałam, że nic mnie nie zaskoczy, jednak stało się inaczej. Jonathan zamiast szukać Eleny, całował się z Bianką. Byłam w szoku. 
- Tego się po tobie nie spodziewałam. - powiedziałam.
Jonathan w jednej chwili odsunął od siebie Biankę.
- Ja... To nie tak jak myślisz Vivien.- chłopak nieudolnie zaczął się tłumaczyć.
- Nie tak jak myślę? Wiesz co myślę? Myślę, że to okrutne. Elena zniknęła, a ty zamiast jej szukać obściskujesz się z jej najlepszą przyjaciółką. Do jasnej anielki. Przecież Elena to twoja narzeczona!! To nic nie znaczy dla ciebie?
- Vivien, to nie tak jak myślisz.-powtórzył. 
Ja nie chciałam go słuchać.
- Ja, Will i Ever znajdziemy Elenę, a ja na pewno jej wspomnę jakiego ma świetnego narzeczonego.
Wyszłam. Mam dość dzisiejszego dnia. Mam po prostu dość.

Jonathan

Siedziałem w pokoju, gdy do środka weszła Bianka. 
- Są jakieś wieści?-spytałem.
- Nie. Przykro mi, ale nie.
Podeszłem do niej. 
- Tobie pewnie też jest ciężko. To twoja przyjaciółka. 
- Trochę.
Zmarszczyłem brwi.
- Tylko trochę.
- No może trochę mocno.-poprawiła się dziewczyna.
- Myślisz, że ją znajdziemy?
- Nie wiem Jonathanie. Tak mocno ci na niej zależy?
- Oczywiście. Kocham ją najmocniej na świecie. 
W jednaj chwili Bianka pocałowała mnie. Ze zdziwienia mnie zamurowało, a w drugiej chwili do pokoju weszła Vivien. Odsunąłem od siebie Biankę i próbowałem się wytłumaczyć. Vivien nie chciała mnie słuchać. Vivien wyszła z mojego pokoju. Wkurzony wyrzuciłem po chwili Biankę z mojego pokoju. Tęskniłem za Eleną. Potrzebowałem jej. Męczyło mnie wiele pytań. Gdzie jest? Co się z nią dzieje? Czy jeszcze żyje? Miałem nadzieje, że nic jej nie jest.

2 komentarze:

  1. Tyle się dzieje, że nie mogę wytrzymać!!!!!!! Pisz nexta, pisz!

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetny rozdział! :)-Jula^^

    OdpowiedzUsuń

Jeśli czytasz zostaw po sobie komentarz.