niedziela, 7 lutego 2016

Rozdział 20 Ja zawszę będę przy tobie.

Elena

Wróciłam do nieba, już miałam pójść do mojego pokoju, kiedy zawołał mnie Michał. Odwróciłam się w jego stronę.
- Coś się stało? - spytałam.
- Chcemy, żebyś uczestniczyła w dzisiejszym spotkaniu.
-  Ja?
- Tak. Myślimy, że pomożesz tak niedoświadczonej strażniczce jak Bianka.
- Oczywiście i tak miałam z nią porozmawiać.
Uśmiechnęłam się do Michała i poszłam z nim na naradę. Weszliśmy do sali narad. Bianka spojrzała na mnie przerażona, a ja zajęłam miejsce obok niej.
- Co ona tu robi? - spytała.
- Ach Bianko przyszłam ci pomóc.
- Nie potrzebuje pomocy, a na pewno nie twojej. 
- Czuje się urażona. - uśmiechnęłam się do niej.
- Nie potrzebuje cię tu.
- Naprawdę? To dlatego wygadałaś aniołom ciemności jakie mamy osłony?
- Nie wiem, o co ci chodzi. 
- Nie kłam! - krzyknęłam.
- Nie rób z siebie wariatki Elen, chociaż to wychodzi ci najlepiej.
- Na pewno nie wychodzi mi to tak dobrze jak tobie.
- Nie masz światków. Są to twoje domysły, więc skoro masz rzucać na mnie oszczerstwa, to lepiej stąd wyjdź. 
- Bianko, jak ty mało wiesz. Mój brat powiedział mi o waszym planie.
- Twój brat jest aniołem ciemności...
- Aktualnie jest mrocznym. Jesteś na przegranej pozycji Bianko.
- Nie Eleno, to ty i te twoje aniołki jesteście na przegranej pozycji...
Nie miałam szansy usłyszeć całego zdania do końca, bo archanioły kazali ją wziąć do lochów, co zrobiono w natychmiastowym tempie. Poczułam ukłucie żalu w sercu. Myślałam dlaczego ona to zrobiła. Czy kiedyś to się skończy? Czy kiedyś skończy się walka pomiędzy dobrem, a złem? Na te pytania odpowiedzi nigdy nie zostanie mi udzielona. Michał podszedł do mnie i położył mi dłoń na ramieniu. 
- Przykro nam. - szepnął.
- Wiem. Czy to się kiedyś skończy?
- Nie wiem. Idzi do pokoju. Połóż się. Myślę, że Jonathan wie co się stało.
Zrobiłam tak jak powiedział Michał. Usiadłam na łóżku, skuliłam się i zaczęłam płakać.
 Do mojego pokoju wszedł Jonathan. Usiadł obok mnie i przytulił mnie. 
- Tak mia przykro. - powiedział.
- Wiem, to była moja przyjaciółka. Pomogła mi kiedyś, a ja pozwoliłam jej upaść. Zostawiłam ją samą.
- Ja zawszę będę przy tobie. 
- Wiem. Kocham cię.
- Ja ciebie też. Nie płacz już. Moja księżniczka nie powinna płakać. 
- Zostaniesz?
- Zawszę.
Zasnęłam po paru długich godzinach. W moich snach widziałam ciemność, która otaczała wszystko i wiedziałam, że nie mogę do tego dopuścić.

2 komentarze:

  1. Jak mnie tu dawno nie było! Ale wróciłam i będę starała się być na bieżąco z twoim jakże cudownym opowiadaniem. Świetny rozdział, bardzo mi się podoba.

    U mnie pojawił się (długo wyczekiwany) czwarty rozdział. Byłabym wdzięczna, gdybyś go oceniła (http://give-me-love-mortal-instruments.blogspot.com/2016/02/4-atwe-jest-zejscie-do-piekie.html)

    Życzę weny i pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. Hej ! :D
    Nominowałam cię do LBA!
    Więcej informacji znajdziesz tutaj :3 --->
    http://czy-to-koniec-maleca.blogspot.com/2016/02/lba-po-raz-drugi-ciekawostki-z.html

    OdpowiedzUsuń

Jeśli czytasz zostaw po sobie komentarz.