sobota, 23 stycznia 2016

Rozdział 11 Jutro wasz wielki dzień.

3 komentarze= next jutro


Robert

Nagle za mną pojawiła się Bianka.
- Masz nowy plan? - spytała.
- Tak, a ty mi w nim pomożesz. - powiedziałem.
Bianka stanęła przede mną i uśmiechnęła się.

Ever

Ze słodkiego snu wyrwały mnie promienie słońca podające prosto na moje łóżko. Will miał farta, na niego światło jeszcze nie zaświeciło. Uśmiechnęłam się na wspomnienie wczorajszej nocy. Wstałam powoli, aby nie obudzić Willa. Wzięłam prysznic, ubrałam się i zeszłam na dół. Elen i Van jadły śniadanie z moją mamą. Spojrzałam na zegarek. Było po dziewiątej. Spojrzałam na pudełko leżące na  podłodze.
- Co to? - spytałam.
- Dekoracje ślubne.- powiedziała Elen.
- Jutro wasz wielki dzień.- dodała Van.  
Uśmiechnęłam się na myśl o jutrzejszym dniu. Byłam pewna, że nic nie może się stać. Prawie zapomniałam o niebezpieczeństwie, które czaiło się wszędzie.  Dosiadłam się do dziewczyn. 
- Gotowa na jutro? - spytała Van.
- Chyba tak. - powiedziałam.
- Chyba?? 
- Jestem gotowa. - przekonałam Vanesse.
- Gdzie Will? - spytała Elena, a ja się zaczerwieniłam. 
- Chyba nie muszę tego wiedzieć. - dodała po chwili ciszy. 
- Chyba nie. - przytaknęła Van.
- Niedługo przyjdzie Vivien. - poinformowała mnie Elena.
- Porozmawiałaś z Bianką? - spytałam ją.
- Nie. Nie mogłam jej znaleźć, ale nie ma czym się przejmować. Jutro wasz wielki dzień. Nawet nie wiesz jak się cieszę. - powiedziała była strażniczka.
- Cieszysz się? - spytałam.
- Tak. Życzę wam jak najlepiej. Zresztą nie tylko ja. 
- Dzięki Elen. 
Po śniadaniu zaczęłyśmy przygotowania do ślubu. Nie miałam okazji zobaczyć jak Will wstał, ponieważ dziewczyny porwały mnie, żeby pokazać mi kościół. 
- Wyobraź sobie, jak jutro będziesz szła w stronę ołtarza. - powiedziała Van.
Na samą myśl uśmiechnęłam się szerszej i zaczesałam włosy za ucho. 

Ten ślub miał być idealny, bynajmniej na to się zapowiadało. Niestety pozory bywają często mylne. Prawda?

3 komentarze:

Jeśli czytasz zostaw po sobie komentarz.