środa, 27 stycznia 2016

Rozdział 15 Nie mogłam w to uwierzyć.

Ever

Niedługo po tańcu z Rickiem znów trafiałam w ręce Willa.
- Tęskniłem. - szepnął. - Chodzi, poznasz kogoś.
Podeszliśmy do dwójki dorosłych ludzi. Kobieta miała czarne włosy i brązowawe oczy. Miała na sobie srebrną, krótką sukienkę z czarnym paskiem, a jej włosy były spięte w kok. Wydawała się spokojna i radosna.
Mężczyzna stojący obok niej miał niebieskie oczy i jasne włosy. Delikatnie uśmiechnął się do Willa, ale zaraz spoważniał. 
- Ever. Poznaj moich rodziców. Oto Celin i Eryk Montclaire, moi rodzice. 
Spojrzałam na Willa. Wiedziałam, że są tu jego rodzice i mogłam się domyślić, że będzie chciał mnie im przedstawić, ale mnie to zaskoczyło. Celin podeszła do mnie. 
- Witaj Everly. Gratuluję wam ślubu. Nie myślałam, że jeszcze doczekam się ślubu któregoś z moich synów. Eryku, przywitaj się z naszą synową. 
Mężczyzna spojrzał na swoją żonę. 
- Witaj. - powiedział.
Will chwilkę porozmawiał z rodzicami, jednak niezbyt długo, bo pojechaliśmy na miesiąc miodowy. Przebraliśmy się, pożegnaliśmy się z gośćmi i odjechaliśmy.
 
- Gdzie jedziemy? - spytałam.
- Wy zrobiłyście mi tyle niespodzianek. Teraz moja kolej. - odparł. - Spodoba ci się. 
- Twoja mama jest bardzo...
- Miła. Tak wiem. Jest świetna.Cieszę się, że ją poznałaś.
Po chwili byliśmy na lotnisku, jednak podczas lotu zasnęłam na ramieniu Willa. Śnił mi się kolejny koszmar. Obudziłam się kiedy za oknem był już dzień. 
- Wstałaś w samą porę. - powiedział Will. 
Spojrzałam  na widok za oknem, gdzie znajdowała się wyspa. 
- Witaj na Hawajach. - szepnął mi Will do ucha.
- Masz na to pieniądze?
- Tak. Mój ojciec za życia kupił tu dom. Domem zajmowała się służba, więc nic się z nim nie stało.
Spojrzałam na niego jak na wariata. Nie mogłam w to uwierzyć.  

2 komentarze:

Jeśli czytasz zostaw po sobie komentarz.