wtorek, 26 stycznia 2016

Rozdział 14 Dwie duszę dla siebie przeznaczone zawszę się odnajdą.

Ever 

Kiedy wyszliśmy z kościoła goście zaczęli nas obrzucać ryżem. Po paru minutach wszyscy byli już na sali. Zaczęła się chwila, której najbardziej się bałam. Przyszła pora na toasty. Powinien zacząć mój ojciec, jednak to było nie możliwe. Zdziwiłam się, kiedy na środek wszedł Razjel.
- Everly, ponieważ i tak zająłem już miejsce twojego ojca w kościele, to postanowiłem powiedzieć przemówienie za niego. Tak więc Ever choć nie znamy się zbyt długo, to chcę abyś wiedziała, że życzę ci jak najlepiej. Jestem pewien, że Will zajmę się tobą i będzie najlepszym mężem jakiego mogłaś znaleźć. Na zakończenie powiem tylko, że jeśli Will cię skrzywdzi, to mocno tego pożałuje. - Razjel uniósł kieliszek z szampanem i dodał. - Jesteś dla mnie jak córka. Zdrowie młodej pary.
Archanioł zszedł ze sceny, a jego miejsce zajął mój mąż.
- Ever. Nigdy nie myślałem, że poznam kogoś takiego jak ty. Kogoś kto będzie dla mnie znaczył wszystko i z kim będę dzielił chwilę dobre i złe. Jednak pojawiłaś się ty i wszystko nabrało dla mnie sensu. Ever jedyne co ci dzisiaj powinien, to kocham cie, choć kocham to w tym wypadku za mało.
Will potrafił nic nie znaczące słowa zamienić w najpiękniejsze zdania.
Chłopak zajął miejsce obok mnie. Kiedy zobaczył swojego światka wchodzącego na scenę był przerażony.
- O Boże. - szepnął Will.
Jednak zanim zdążył zabrać swojego światka ten zaczął już mówić.
- Willa znam już od paru dobrych lat. Mój stary przyjaciel nie jednego ma za skórą. Ej, Will nie patrz tak na mnie, jeszcze nic nie powiedziałem. Więc jak już mówiłem ma swoje za uszami, ale nie czas mówić o jego wybrykach w szkole. Mogę wam życzyć tylko wszystko najlepszego. Jaki byłby ze mnie świadek, gdybym nie wymyślił czegoś na te okazje. Zapraszam was wszystkich na zewnątrz.
Will spojrzał na mnie zdenerwowany, ale wyszliśmy na dwór. Kiedy wszyscy byli już na zewnątrz Daniel odpalił fajerwerki. Will podniósł kliszek, przez co wyglądało tak jakby petarda wybuchła w szampanie.
Wyglądało to ślicznie, jednak po chwili na niebie pojawił się napis "Gratuluję wam. Pilnuj Willa". Mój mąż był zawstydzony, więc aby to zatuszować pocałował mnie. Wróciliśmy na salę. Zajęliśmy miejsce na środku, a orkiestra zaczęła grać walca wiedeńskiego z filmu " Noce i dnie".  Will zaczął ze mną tańczyć. Był to pierwszy taniec. Will na szczęście prowadził. W okół stali goście i przyglądali się naszym ruchom.
Z Willem mogłam tańczyć cały wieczór, jednak taniec się skończył, a każdy chciał zatańczyć z parą młodą. Zatańczyłam z paroma nieznanymi mi aniołami, aż trafiłam na Razjela. 
- Dziękuje, że go zastąpiłeś. - powiedziałam.
- Wiesz, że nie ma za co. Nie wyobrażam sobie, żeby był tu on. Starczą mi już rodzice Willa. 
- Jego rodzice tu są?
- Tak, Vivien ich znalazła.
- Czy oni...
- Nie. Matka Willa jest spokojna, to jego ojciec ściągnął rodzinę na złą drogę. 
- Ale...
- Nie martw się. Mamy ich na oku. Mam coś na pocieszenie. 
- Co? - spytałam.
- Razem z Gabrielem ściągnęliśmy tu Ricka. 
- Dziękuje. 
Nic nie zapowiadało tego, co stało się chwilę potem. Na środku sali pojawił się czarny dym. Razjel od razy odepchnął mnie na bok, gdzie był Will, który mnie złapał. Po chwili zamiast dymu stał tam Robert. 
- Czuję się urażony.- zaczął mówić anioł ciemności. - Kto by pomyślał, że moja własna siostra nie zaprosi mnie na ślub. No wiesz siostrzyczko, czuję się urażony. 
- Nikt cię tu nie zaprosił, więc odejdź. - powiedział mój mąż.
- Ach. No wiesz, przecież jesteśmy rodziną. Szwagrze drogi. Jeszcze się zobaczymy. - powiedział i zniknął.
Razjel i Gabriel uspokoili wszystkich, dzięki czemu wesele wróciło do życia. Podeszłam do Gabriela.
- Dziękuję archaniele. 
- Nie ma problemu Ever. Poznaj moją towarzyszkę. 
Obok Gabriela stanęła Azathra.
- Witaj Everly.
- Azathro. Cieszę się, że wróciłaś do Gabriela.
- Wiesz. Dwie duszę dla siebie przeznaczone zawszę się odnajdą. Gratuluję wam. 
- Dziękuję. Przepraszam, ale muszę jeszcze kogoś zobaczyć.
Powiedziałam i poszłam do Ricka. 
- Ever. Wow. Gratuluję. Mówiłem, że jeszcze się zobaczymy. Mogę? - podał mi dłoń.
Po chwili tańczyłam z moim przyjacielem. 

3 komentarze:

Jeśli czytasz zostaw po sobie komentarz.