sobota, 30 stycznia 2016

Rozdział 17Parę dni jestem twoją żoną, a już chcesz popełnić samobójstwo?

Ever


Kiedy wstałam Willa już przy mnie nie było. Spojrzałam na cały pokój. Zauważyłam, że moje wczorajsze ubranie leży zwinięte na szafce. Zapewne Will ułożył je. Ubrałam się w krótką, kremową sukienkę i zeszłam na dół. Mój mąż kombinował coś w kuchni. Usiadłam na jednym z krzeseł, ale Will był tak pochłonięty swoim zajęciem, że mnie nie zauważył.Chłopak spróbował zrobić naleśniki, ale jak na razie wszystkie kończyły na suficie. 
- Coś ci nie wychodzi. - powiedziałam.
- Och. Ever. Już wstałaś? Która to godzina? - Will sięgnął po zegarek. - Już dwunasta. Jak ten czas leci. 
Will zaśmiał się pod nosem, po paru minutach z drobną pomocą udało mu się zrobić śniadanie. Nie mogę marudzić, bo śniadanie było bardzo dobre, mimo że później czeka nas sprzątanie sufitu z naleśników. Chyba nie mogę narzekać na nudę. Po śniadaniu wyszliśmy się przejść. Hawaje były cudowne. Wszystko podobało mi się na tej wyspie. Spacerowaliśmy w śród cudownych roślin i kąpaliśmy się, odpoczywaliśmy od czającego się zła. Obok Willa czułam się bezpiecznie i spokojnie. Cieszyłam się każdą chwilą spędzoną z Willem. Myślałam, że na miesiącu miodowym będzie spokojnie, póki Will nie powiedział mi o wymyślonej przez niego atrakcji. 
- Idziemy skoczyć z wodospadu. - oznajmił zadowolony.
- Co? Parę dni jestem twoją żoną, a już chcesz popełnić samobójstwo?
- Nie. - zaśmiał się. - To nie tak. Uznałem, że to będzie fajna zabawa. 
- Fajna zabawa? Taak. Zawszę marzyłam by zginąć w taki sposób. Dzięki, że to załatwiłeś. - powiedziałam sarkastycznie.
- Nie przesadzaj Ever. Będzie fajnie. 
Po długim nakłanianiu zgodziłam się na jego szalony pomysł. Choć się bałam, to nie było tak źle. Razem z Willem skoczyliśmy do zimnej wody. Było fajnie jednak ja wypłynęłam, a Will jeszcze nie. Zaczęłam się martwić o to, czy nie miałam racji, że to samobójstwo. Bałam się, aż coś złapało mnie od tyłu i przytuliło. Tym czymś na moje i jego szczęście okazał się Will.
- Tęskniłaś królewno? - zapytał. 
- To był najgłupszy domysł na jaki wpadłeś.
- Czyli ci się podobało. 
Wieczorem wróciliśmy do domu, który ku mojemu zdziwieniu był cały w kwiatach. 
- No proszę. - powiedział Will. - A mówili, że nie zdążą z dostawą. 
- To twój pomysł? - spytałam.
- Nie podoba ci się? Mogą to zaraz posprzątać...
- Są cudowne. Naprawdę. 
Will wsadził mia na głowę naszyjnik z hawajskich kwiatów. 
- To taki tutejszy zwyczaj. - powiedział. - A teraz idę przyrządzić pani koktajl, o ile to cholerstwo w końcu zadziała. 
Zaśmiałam się patrząc jak Will przygląda się maszynie. Jak on opanował telefon komórkowy, to ja naprawdę nie wiem. 
- To cholerstwo Will podłącza się do gniazdka, w pudelku masz drugą część tej maszyny. - powiedziałam.
Will szybko zrobił koktajl. Spędziliśmy razem cały dzień. Przyznam, że nie spodziewałam się tego po  nim. Nie spodziewałam się też, że Will nagrywał nasz skok i przesłał filmik Elenie, Vivien i Van. Anielice zdenerwowane dzwoniły do niego i nie dawały mu spokoju, póki nie dostawały mnie do telefonu. Cały tydzień minął nam cudownie. Nauczyłam się w miarę tutejszego tańca, choć Will na pierwszych lekcjach nie mógł powstrzymywać się od śmiechu. Mój mąż nauczył się żeglować, choć nie odpływał dalej niż widział wyspę. Tydzień minął zdecydowanie za szybko. 
- Możemy tu zostać dłużej. - powiedział Will pewnego ranka. - Jeśli chcesz?
- Chcę. - przyznałam.
Właśnie na takich chwilach minął nam spokojny tydzień. Jednak potem coś się zmieniło.

2 komentarze:

  1. Co się zmieniło?! Ciąża?! Kolejny debil, który chce rozdzielić moją ulubioną parę?! A może ty próbujesz zabić Willa lub Ever?! Wstawiaj szybko rozdział!!!
    PS. Jeśli chodzi o gotowanie naleśników, to ja i Will jesteśmy podobni :DDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Dlaczego zawsze musisz kończyć w takich momentach? Ale i tak kocham to opowiadanie ☺

    OdpowiedzUsuń

Jeśli czytasz zostaw po sobie komentarz.