sobota, 5 września 2015

Rozdział 19 Granica

Jutro next. Jak tam szkoła? Czekam na komentarze. Pozdrawiam!

Ever

Następny dzień zapowiadał się dość spokojnie. Przygotowałam się i wyszłam na zajęcia z Razjelem. Miałam już zapukać do drzwi, gdy usłyszałam jak z kimś rozmawia. Nie mogłam się powstrzymać i zaczęłam podsłuchiwać. Byłam pewna, że nie chcą mi czegoś powiedzieć. 
- W ciągu tych dni od kąt Everly tu jest anioły ciemności tezy razy. 
- Rozumiem Michale. Co chcesz z tym zrobić. 
- Przypilnować granice. Wyślę tam więcej żniwiarzy. 
W tej chwili rozległ się ogromnie głośny dźwięk, ale chwile później ucichł. 
- Co to było?
- Nowe zabezpieczenia w Edenie. Musiałem coś z tym zrobić. Oni chcą jej. Przecież to wiesz?
- Nie możemy jej oddać. Ona jest naszą ostatnią nadzieją.
- Co proponujesz?
- Wczoraj rozmawiałem z Williamem i uzgodniliśmy, że Everly Hart nie jedzie z nami na bitwę. Oni nie są w stanie tu wejść i liczą na to, że ona wyjdzie do nich.
- Ona jest jak matka. Będziemy musieli jej strasznie pilnować. Rzajelu. Sprawdzałeś Anne?
- Matka Everly ma się dobrze.
- Kto jej pilnuje.
- Vivien. Poradzi sobie.
Nie chciałam ich dłużej słuchać. Znów nic mi nie mówili. Poszłam sama na sale gimnastyczną. Weszłam do środka. Ku mojemu zdziwieniu zadzwonił mój telefon. Przecież Will mówił, że w niebie nie ma zasięgu. Nie znałam numeru, który do mnie dzwonił, ale postanowiłam odebrać.
- Halo.
- Witej Ever.
Znałam ten głos.
- Czego chcesz Robercie?
- Grzeczniej siostrzyczko.Pomyślałem sobie, że chciałabyś porozmawiać z mamusią.
- Mamę pilnują anioły.
- Taaa. Jak jej Vivien. Prawda? Ona pilnowała.
- Jak to pilnowała?
- Vivien jest już w Edenie. Pomogłem jej wrócić.
- Co z mamą?
- Przyjdziesz do nas, a pogadamy, albo nie spotkajmy się na ziemi. Na łące, wiesz gdzie. Pośpiesz się.
Całą swoją moc skupiłam w dłoniach i myślałam o łące. Często tam chodziłam, więc jej nigdy nie zapomnę. Jest ona nie daleko kościoła, gdzie odbył się pogrzeb Van. Zamknęłam oczy. Poczułam jak się unoszę, a po chwili jak upadam na kolana. Otwarłam oczy. Byłam przy kościele.
- Muszę poćwiczyć nad lądowaniem.- szepnęłam sama do siebie.
Wstałam i pobiegłam w stronę łąki. Kiedy dobiegłam do łąki zobaczyłam mamę przywiązaną do drzewa.
Bez namysłu podbiegłam do niej i odwiązałam chustę, którą miała zakneblowane usta.
- Ever. To pułapka.-szepnęła. 
- A jednak przyszłaś.
Odwróciłam się, a za mną stała armia aniołów ciemności.
- Sama. Przyszłaś sama. 
W tej chwili za mną pojawiła się armia aniołów światła.
- Nie jest sama.-odparł Gabriel. - My z nią jesteśmy. 


3 komentarze:

  1. Rozdział BOSKI <3<3<3 Nie mogę się doczekać nexta!!! A co do szkoły, to już mam zapowiedziany test z języka fińskiego, chemii i angielskiego :( Jednym słowem: KLAPA

    OdpowiedzUsuń
  2. Woo końcówka mnie zaintrygowała :D U mnie jako tako ze szkoła na szczęście jutro i wtorek mam wolny ^^ Czekam na nexta ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Uuu.. widzę że bitwa zbliża się ogromnymi krokami :) Już się nie mogę doczekać co wyniknie z tego spotkania :) Mam dzieję że szybko dodasz next :D Do do tego rozdziału genialny :P Pozdrawiam <3

    OdpowiedzUsuń

Jeśli czytasz zostaw po sobie komentarz.