sobota, 26 września 2015

Rozdział 26 Ale tak było.

Will

Być może troszkę ich przeraziłem, jednak musiałem ich ostrzec.Dotarliśmy na wyspę dość szybko. Uśmiechnąłem się do przewodnika, który życzył nam tylko powodzenia i odpłynął. 
- Gotowi?
- Jasne. - powiedział Luck.
- Chyba tak. - dodała Vivien.
Poszliśmy w stronę bramy. wyglądała tak jak ją zapamiętałem. Stare brązowe drewno. Przejście jak zawsze zamknięte. Stanąłem jakieś 20 metrów od drzwi i zatrzymałem Vivien. Luck spojrzał w naszą stronę zdziwiony.
- Dalej nie możemy iść z tobą, póki nie otworzysz bramy. Wybacz. 
- Jasne. Taka była umowa. 
- Kiedy otworzysz bramę wejdziemy nie zauważeni do środka. 
Luck kiwnął głową i podszedł do bramy. Po jakiś 10 minutach brama się otwarła. Cienie chyba nigdy nie przestaną mnie zadziwiać. Szybko wbiegliśmy do środka. Piekło nie jest ciemne, tylko zniszczone. W okół nas nie było nic. Do miasta był kawał drogi, ale tu mogliśmy używać naszych zdolności. Wyjąłem z kieszeni kompas. Była to jedna z nielicznych rzeczy, które ze sobą nosiłem od kąt zostałem aniołem światła. Kompas miał jedną zaletę. Pokazywał drogę do miejsca, w które chciał się udać jego właściciel. 
- Gdzie teraz?
- Prosto. - odparłem.
Szliśmy dość długo, a miasta upadłych aniołów dalej nie było widać. Jednak nie mogłem się tam teleportować, bo zostałbym wykryty. 
- Will. Idziemy już pięć godzin. Ja wiem, że nie czujemy zmęczenia, ale on tak. Może moglibyśmy...
- Masz rację. Zapomniałem, że Luck jest człowiekiem. Widzisz tamtą jaskinie?
- Tak. 
- Tam się zatrzymamy. Jestem pewien, że nikogo tam nie będzie. 
Skierowaliśmy się w wskazaną przeze mnie stronę. Jaskinia była taka sama jak kiedyś. To samo czyste jezioro.  Luck rzeczywiście wyglądał na  zmęczonego. Usiadłem na ziemi obok Vivien. Po kilku minutach chłopak zasnął, a my mogliśmy w spokoju porozmawiać. 
- Z kąt wiesz tyle o piekle?
- Nie ważne. 
- Proszę. Po wiec mi. 
- Po prostu. Nie jestem taki święty. 
- Ty. Wysoki anioł ma coś na sumieniu?
- Tak. Zanim trafiłem do was tu był mój dom. Byłem aniołem ciemności. Tak samo jak mój brat i rodzice. Jednak ja zrozumiałem, że źle robię. Uciekłem z tond i poleciałem do nieba po wybaczenie. archanioł Michał i poprzedni strażnik czasu Ron mi pomogli. Sam nie wiem czy zasłużyłem na te pomoc. 
- Ty aniołem ciemności. 
- Może dziś trudno w to uwierzyć, ale tak było. 
- Gdyby ktoś inny opowiedział mi te historie pewnie bym go wyśmiała. Jesteś jednym z najlepszych aniołów światła. Kiedy byłeś aniołem stróżem poziom twoich umiejętności dorównywał wysokim aniołom .Nigdy nie pomyślałabym, że byłeś kiedyś zły. Myślałam, że nie można się aż tak zmienić, ale jesteś przykładem na to, że każdy podejmuje swoje decyzje. 
- Może i jestem inny, ale w dobrym znaczeniu tego słowie. 
Vivien spojrzała na śpiącego Lucka. 
- To zabawne. Nie pamiętam jak to być tak delikatnym jak on. A ty Williamie?
- Przyzwyczajaliśmy się do bycia innymi. 
- Co zrobisz jeśli nam się nie uda?
- Nie wiem. Pewnie będę szukał innego sposobu, aby ją ocalić. Jednak teraz nie chce o tym myśleć. Odpocznijmy. Jutro czeka nas długa wędrówka.

1 komentarz:

  1. Will był Aniołem ciemności ?1 O.O Zaczynasz mnie zaskakiwać xd czekam na nexta ! ^^

    OdpowiedzUsuń

Jeśli czytasz zostaw po sobie komentarz.