wtorek, 11 sierpnia 2015

Rozdział 7 Kto to zrobił?

Ever 

Zamarłam. Za płachtą znajdowały się białe skrzydła z szarymi przebarwieniami. Chciałam wrzeszczeć. Skrzydła były odcięte od anioła. Kawałka brakowało. 
- Kto to zrobił?! -wrzasnęłam. 
- To nie ważne. 
- Kogo to skrzydła?! 
- A kogo to obchodzi. 
- Mnie! 
- Ciebie? Wątpię. Ev. Nie jesteś jak oni. 
Podszedł do mnie. Chciałam się cofnąć, ale nie miałam gdzie. 
- Nie jesteś człowiekiem? 
- Nie.  
- A więc kim.
- Z czasem zobaczysz. Chodzi. Ufasz mi?
- Tak. Chyba tak.
Wyszliśmy stamtąd. Nie zostałam na imprezie. Luck i jego kolega zawiózł mnie do domu. Była dwudziesta druga, gdy weszłam do mieszkania. Mama spała na kanapie. Pewnie czekała na mnie. Przykryłam ją kocem i weszłam na górę. Wzięłam szybki prysznic i położyłam się. Sama nie wiem, kiedy zasnęłam.

Will 

Jak tylko Ever usnęła przeniosłem się do niej. Wyglądała tak spokojnie. Tęskniłem za nią. Nachyliłem się i ucałowałem ją w głowę.

Dobrze, że spała. Inaczej co miałbym jej powiedzieć. Tęskniłem. Kocham cię. Wybacz. Te wszystkie słowa, to za mało. Ona jest dla mnie najważniejsza. Zniknąłem nim Ever wstała.

3 komentarze:

  1. No weź..końcówka jest taka..słodka i smutna jednocześnie xD I ten... zauważyłam kilka literówek, ale po za tym bez zastrzeżeń nie licząc że jest krótki :3
    Czekam na nexta ! <3
    Btw. U Ciebie też takie upały że aż wytrzymać sie nie da ? ;_;

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przez te upały nic mi się nie chce i tak już nie wychodzę z domu. Przepraszam za błędy. Piszę z telefonu.

      Usuń
  2. Świetny rozdział :) Końcówka najlepsza <3 Wiem że się powtarzam ale ten cały Luke coś mi nie pasi : P
    Pozdrawiam życzę weny i czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń

Jeśli czytasz zostaw po sobie komentarz.