Ever
Siedziałam na ławce wstrząśnięta tym co zrobiłam. Obróciłam się i zobaczyłam Lucka.
- Z kąt się tu wziąłeś?
- No wiesz Ever. Kiedy mamusia i tatuś...
- Luck. Chodzi o to, kiedy przyszedłeś.
- Nie dawno.
Złapał mnie za rękę, którą szybko zabrałam. Will ma rację. Lepiej się z Lickiem nie zadawać, do czasu aż mi wszystkiego nie wyjaśni.
- Ev. Co się dzieje?
- Zostaw mnie w spokoju. Nie wiem kim jesteś, a ty nie chcesz mi powiedzieć.
Już miałam wstać, ale zatrzymał mnie jego głos.
- Pomogę ci.
- Niby w czym.
- Pomogę ci panować nad twoimi mocami.
- Z kąt o nich wiesz?
- Jesteś nie zwykła Ev i potrzebujesz pomocy, której potrafię ci udzielić. Zgoda?
- Zgoda, ale jak komuś powiesz zabije cię.
- Tego już się domyśliłem. A tak propo. Temu chłopakowi nic nie jest. Wrócił tam, gdzie jego miejsce.
Odetchnęłam z ulgą. Will jest cały. Nic mu nie jest. Luck wstał i podał mi rękę. Postanowiłam pójść z nim.
- No wiesz Ever. Kiedy mamusia i tatuś...
- Luck. Chodzi o to, kiedy przyszedłeś.
- Nie dawno.
Złapał mnie za rękę, którą szybko zabrałam. Will ma rację. Lepiej się z Lickiem nie zadawać, do czasu aż mi wszystkiego nie wyjaśni.
- Ev. Co się dzieje?
- Zostaw mnie w spokoju. Nie wiem kim jesteś, a ty nie chcesz mi powiedzieć.
Już miałam wstać, ale zatrzymał mnie jego głos.
- Pomogę ci.
- Niby w czym.
- Pomogę ci panować nad twoimi mocami.
- Z kąt o nich wiesz?
- Jesteś nie zwykła Ev i potrzebujesz pomocy, której potrafię ci udzielić. Zgoda?
- Zgoda, ale jak komuś powiesz zabije cię.
- Tego już się domyśliłem. A tak propo. Temu chłopakowi nic nie jest. Wrócił tam, gdzie jego miejsce.
Odetchnęłam z ulgą. Will jest cały. Nic mu nie jest. Luck wstał i podał mi rękę. Postanowiłam pójść z nim.
Will
Poleciałem do Eleny. Ona na pewno wie coś o Lucku, a może to był Ludwik, albo Leon. Nie ważne. Dziewczyna otwarła mi drzwi, wskazała mi miejsce, a sama zajęła krzesło na przeciwko.
- Dawno cię tu nie było. Czy to przyjacielska wizyta?
- Niestety nie.
- Och! Więc mów co się dzieje.
- Eleno. Chciałem się spytać... Czy wiesz może coś o Lucku Morganie?
- Luck Morgan. Nic mi to nie mówi. Martwi cię coś? A może to zwykła zazdrość Williamie. Tak, czy siak sprawdzę i popytam. Może ktoś go zna. Koniecznie zapytam Rona. Może przydzielał mu stróża. Nie martw się. Dobrze?
- Oczywiście Eleno. Dziękuję.
- Nie masz za co dziękować. Przecież nic jeszcze nie zrobiłam.
- Zrobiłaś dużo. Mogłaś zignorować moją prośbę, ale tego nie zrobiłaś. Jesteś świetnym strażnikiem czasu.
- Nie mów tak, bo się rozpłaczę.
- Ale to prawda Elen. Musisz zacząć wierzyć w siebie.
- Dziękuję.
Obdarowałem ją najlepszym prezentem, czyli przyjacielskim przytuleniem.
- Zrobiłaś dużo. Mogłaś zignorować moją prośbę, ale tego nie zrobiłaś. Jesteś świetnym strażnikiem czasu.
- Nie mów tak, bo się rozpłaczę.
- Ale to prawda Elen. Musisz zacząć wierzyć w siebie.
- Dziękuję.
Obdarowałem ją najlepszym prezentem, czyli przyjacielskim przytuleniem.
EXTRA rozdział <3<3<3 Czekam na kolejny!
OdpowiedzUsuńBOSKI !! <3 Czekam na nexta !!! ^^
OdpowiedzUsuńBoski rozdział :) Z niecierpliwością czekam na next :D
OdpowiedzUsuńPozdrawiam <3