"Bo wypadek to dziwna rzecz... Nigdy go nie ma dopóki się nie zdarzy." Kłapouchy
Ever
Obudziłam się cała zalana potem. Spojrzałam na zegarek. Pokazywał dwunastą, więc postanowiłam wstać. Ubrałam się i usłyszałam trąbienie z samochodu. Wyjrzałam przez okno. Van siedziała w aucie niecierpliwiąc się. Zeszłam na duł i wyszłam z domu. Wsiadłam do auta obok Van.
- No wreszcie Ever. Jeszcze chwila i odjechałabym bez ciebie.
- Ale poczekałaś.
Van odpaliła auto i pojechałyśmy w stronę centrum.
- Myślisz o jakieś konkretnej kiecce?
- Nie Ever. Ty też masz sobie jakąś kupić. To bal końcowy. Musisz iść.
- Jest czerwiec. Lato, może nie ma jeszcze wakacji, ale nic nie muszę.
- Musisz. Powinnaś się cieszyć.
Van zawsze wie z czego się cieszyć. W sklepie spędziłyśmy długie godziny. W końcu Vanessa zdecydowała się na krótką kremową sukienkę, a może blady róż nie znam się na tym.
Ja po długim marudzeniu kupiłam dłuższą ciemno niebieską sukienkę.
W końcu zdecydowałyśmy się pojechać do domu. Kiedy jechaliśmy zobaczyłam w jednej sekundzie skrzydło anioła ciemności, a w drugiej nasze auto dachowało. Nie zdążyłam nic wrzasnąć, a później zobaczyłam tylko ciemność.
Will
Nie mogłem siedzieć bez czynnie, więc postanowiłem sprawdzić, czy z Ever wszystko dobrze. Przeniosłem się tam, gdzie ona i nie mogłem uwierzyć własnym oczom. Auto Vanessy dachowało na środku drogi. Podbiegłem jak najszybciej i wyciągnąłem z niego Van i Ever. Położyłem swoją podopieczną na moich kolanach. Położyłem jej głowę odrobinę wyżej i sprawdziłem czy żyję.
Jak dopadne tego Anioła Ciemności to przysięgam że mu WYRWĘ te skrzydła !!! Rozdział MEGA ^.^ Tylko mała uwaga: duł - dół ;))
OdpowiedzUsuńCzekam na neexta ! :D
Rzeczywiście. Podczas sprawdzania nie zauważyłam tego błędu. Dziękuję.
Usuń