"Dobro i zło muszą istnieć obok siebie, a człowiek musi dokonywać wyboru." Mahatma Gandhi
Will
- Macie jakiś plan? - spytała się Vivien.
Elena uśmiechnęła się i poruszyła rękoma w bok.
- Czy zawsze trzeba mieć jakiś plan?
Zdziwiłem się, ale Elena zatkała mnie tym pytaniem.
- Czyli co zrobimy?
- Co zrobimy? Słuchajcie uważnie.
Ever
Wszystko powoli do mnie docierało. Jak oni mogli mnie tak oszukać. Jedna z anielic odprowadziła mnie do pokoju. Dopiero teraz zauważyłam, że mam inne ubranie. Musieli mnie przebrać. No cóż, pewnie długo spałam. Jestem nienormalna, ale lepiej w tym momencie zastanawiać się nad strojem, niż jeszcze bardziej się dołować. Prawda? Nagle usłyszałam jaki anioły coś krzyczały. Otwarłam delikatnie drzwi i zobaczyłam, że anioły ciemności kierują się do wyjścia, gdzie stała bardzo jasna postać. Postanowiłam to wykorzystać i uciec. Nie wiem do kąt dobiegnę, ale na pewno tu nie zostanę. Przecież druga taka szansa się nie zdarzy. Wybiegłam z pokoju i wpadłam na kogoś. Tym kimś okazał się Will. Co on tu robił? Jak on się tu dostał? Zanim się zorientowałam staliśmy w Londynie na ulicy cali w deszczu.
- Dziękuję. - szepnęłam. - Za uratowanie.
- To nic takiego Ever.
- Czemu mi nie powiedziałeś?
- O czym?
- Nie udawaj, że nie wierz, że zależy ci tylko na mojej mocy, że jestem córką strażnika czasu ciemności, że ci na mnie nie zależy.
- Nie wiedziałem o tym. Ever. Zależy mi na tobie bardziej niż to sobie wyobrażasz. Od zawsze coś do ciebie czuję.
Zatkało mnie. W tej chwili Will mnie pocałował. Po otrząśnięciu się z szoku zarzuciłam mu ręce na szyję.
Nie przeszkadzał nam ani deszcz, ani grzmoty, które po chwili nadeszły. Liczyło się tylko to, że on jest przy mnie i zawsze przy mnie będzie.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Jeśli czytasz zostaw po sobie komentarz.